Reklama

Łańcuszek, co dane wyłudza

Dawniej oszuści wysyłali listy, dzisiaj e-maile, by zdobyć nasze dane, pieniądze i zainfekować komputer.

Publikacja: 26.02.2013 20:15

Łańcuszek, co dane wyłudza

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Popularna przed laty zabawa przeżywa renesans. Ale łańcuszek szczęścia to dziś tylko pozorna rozrywka. Jest przykrywką dla oszustów.

„Jestem 23-letnim ojcem. Ja i moja żona mieliśmy razem cudowne życie. Bóg pobłogosławił nas także dzieckiem. Nasza dziesięciomiesięczna córka ma na imię Wandzia. Niedawno lekarz wykrył raka mózgu w jej malutkim ciele. Jest tylko jedna droga, aby ją ocalić... operacja" – napisał tajemniczy „ojciec". E-maile od niego takiej treści ostatnio w swoich skrzynkach e-mailowych znajduje wiele osób.

Z dalszej treści wynika, że potrzebne są pieniądze na operację dziecka i można je wesprzeć, rozsyłając e-maila do szerokiego kręgu osób. Każda osoba, która prześle list dalej, „do co najmniej trzech osób, podaruje nam 32 centy" – zapewnia autor listu. Wygląda to na przekręt szyty grubymi nićmi, ale chcąc podwyższyć wiarygodność akcji, autor zaznacza, że Onet będzie sprawdzał, ile osób otrzymało list.

– Nie mamy z tym nic wspólnego – mówi „Rz" Barbara Żbik, rzecznik Grupy Onet. Z kolei policja ostrzega: – To jedno z wielu oszustw, do których sprawcy coraz częściej wykorzystują Internet. Najlepiej takich e-maili nie otwierać i na nie nie odpowiadać – mówi „Rz" Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Głównej Policji.

Sposoby oszustów są niezliczone, a łańcuszków szczęścia – wiele. Mają służyć zbiórce pieniędzy na operację, na krew dla chorego dziecka, na umierające zwierzęta, dla młodych i uzdolnionych czy mogą to być np. oferty pracy.

Reklama
Reklama

– To tak jak z oszustwami nigeryjskimi, wciąż dzięki modyfikacjom udaje się łowić ofiary – mówią policjanci.

Perfidia oszustów od „łańcuszków szczęścia" polega na tym, że wykorzystują także prawdziwe tragedie. Na przykład dwa lata temu namawiali do rozsyłania e-maili na pomoc dla poparzonej dziewczynki. – Była to wyjątkowo odrażająca próba żerowania na chorym dziecku – mówi „Rz" Paweł Międlar z podkarpackiej policji.

Czemu dziś służą łańcuszki? Policjanci twierdzą, że z jednej strony chodzi o wyłudzenie pieniędzy, bo nawet jeśli wpłaty są symboliczne, to zawsze ktoś się nabierze i kwota, która trafi do przestępcy, może być znacząca.

– Z drugiej strony chodzi o zdobycie bazy adresów e-mailowych, które później mogą być udostępniane firmom do rozsyłania niechcianych reklam czy innych przestępczych celów – wyjaśnia „Rz" insp. Leszek Kardaszyński, wicedyrektor Biura Kryminalnego KGP.

Jak bardzo przestępcom są przydatne adresy, także e-mailowe, świadczy historia z Podkarpacia. – Niedawno zatrzymaliśmy mężczyznę, który wysłał listy do ok. 2 tys. rolników z sugestią, że jeśli zapłacą 246 zł na konto ARiMR, to szybko dostaną unijną dopłatę. Nie udało mu się tylko dlatego, że mylnie podał numer konta. Miał bazę blisko 2 tys. osób – mówi Międlar.

Ile jest takich spraw? – Mamy sygnały z różnych części kraju i wiemy, że taki problem istnieje, ale jego skali nie sposób oszacować, ponieważ wiele osób takich spraw nie zgłasza. Idą na policję wtedy, kiedy stracą pieniądze, a i to nie zawsze – mówi Kardaszyński i zwraca uwagę na jeszcze inne niebezpieczeństwo: odbierając e-maila z serii „łańcuszek szczęścia" czy „oszustwo nigeryjskie", można zainfekować komputer i wpuścić wirusy. Później przestępca może próbować włamać się do komputera i zdobyć hasło do konta w banku.

Reklama
Reklama

Z łańcuszkami jest trochę tak jak z oszustwami nigeryjskimi. Ludzie się wstydzą, że dali się nabrać. Np. 700 tys. zł straciło małżeństwo, na południu kraju, które wpłacało „opłatę manipulacyjną", by odebrać 5 mln dolarów spadku.

– Przyszli w końcu na policję, ale po to, by zapytać, jaka jest możliwość, że ten spadek dostaną, a nie zgłosić oszustwo. On był biznesmenem, ona nauczycielką – mówi jeden z policjantów.

Popularna przed laty zabawa przeżywa renesans. Ale łańcuszek szczęścia to dziś tylko pozorna rozrywka. Jest przykrywką dla oszustów.

„Jestem 23-letnim ojcem. Ja i moja żona mieliśmy razem cudowne życie. Bóg pobłogosławił nas także dzieckiem. Nasza dziesięciomiesięczna córka ma na imię Wandzia. Niedawno lekarz wykrył raka mózgu w jej malutkim ciele. Jest tylko jedna droga, aby ją ocalić... operacja" – napisał tajemniczy „ojciec". E-maile od niego takiej treści ostatnio w swoich skrzynkach e-mailowych znajduje wiele osób.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
warszawa
Mieszkańcy Wilanowa kontra Dino. Jak może zakończyć się ten konflikt?
Kraj
Wolność nie jest dana raz na zawsze
Kraj
Zaprzysiężenie Prezydenta RP Karola Nawrockiego. Program uroczystości, marsz i utrudnienia w ruchu
warszawa
Dziwidło olbrzymie zakwitło! Drugi raz w historii Polski
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama