Potwierdziła to rp.pl Bogusława Marcinkowska, rzecznik krakowskiej Prokuratury Okręgowej.
– Postępowanie dotyczy złożenia nieprawdziwego oświadczenia co do ilości placówek PGP w celu wygrania przetargu – tłumaczy prok. Marcinkowska. Zawiadomienie złożyła Poczta Polska, która przetarg przegrała.
Taki dokument PGP złożyła miedzy 30 sierpnia, a 22 listopada 2013 roku. Zgodnie ze specyfikacją przetargową firmy, które stratowały w przetargu na terenie gmin wiejskich powinny mieć jedną placówkę na przestrzeni 15 kilometrów kwadratowych, w gminach miejskich jedna placówka powinna przypadać na 6 tys. mieszkańców. Wszystkie powinny być czynne przez pięć dni w tygodniu.
Tymczasem jak się okazało przesyłki z prokuratur i sądów trafiają nie tylko do kiosków Ruchu, sklepów, a nawet seks-shopów.
- To stara sprawa, w dodatku została wnikliwie zbadana przez Centrum Zakupów dla Sądownictwa oraz KIO. Tego typu zarzuty Poczty Polskiej to całkowita desperacja – twierdzi Leszek Żebrowski, prezes PGP. Dodaje, że zawiadomieni Ppoczty Polskiej było wynikiem błędnego odczytała SIWZ i nie zauważenia wyjaśnień CZdS.