Jako dziennikarz „Rzeczpospolitej" pewnie nie powinienem zaczynać od pochwał dla własnej gazety, ale tym razem zrobię to z przyjemnością – front dzisiejszej „Rz" ze zdjęciami polskich sportowców spodobał mi się najbardziej. Twarze trzech naszych złotych medalistów zostały wpisane w cztery kółka olimpijskie (Kamila Stocha podwójnie). A co z piątym? Przecież podczas inauguracji igrzyska w Soczi się nie otworzyło. Podobnie jest na froncie „Rz". Ale nie bójmy się, złoty sen jeszcze się nie skończył.
„Złota polska zima" – to tytuł w „Gazecie Wyborczej", a o „Gorączce złota" pisze na okładce „Przegląd sportowy". Ciekawsze jest jednak to, co w środku dzisiejszych dzienników. Kilka z nich, w tym „Rzeczpospolita", przytacza relację Zbigniewa Bródki na temat przygotowań do startu. Twierdzi, że kluczowa była zamiana w panczenach nowych płóz na stare, wysłużone, lecz lepiej sprawdzone. Gdyby nie one – podkreśla Bródka – zająłby pewnie dopiero dziesiątą lokatę.
Szybko uspokaja jednak, że choć płozy szybko się zużywają, wystarczą mu na jeszcze kilka igrzysk. Mniej spokoju płynie z gazet w miejscu, gdzie analizują przedstawiony w sobotę program PiS. „Rzeczpospolita" przytacza na jego temat opinie z obu stron, a „Fakt" pyta „czy nas na to stać".
Jednak „Gazeta Wyborcza" zareagowała na sobotni kongres co najmniej tak, jakby Jarosław Kaczyński zadekretował wprowadzenie kolejnego stanu wojennego. „Z dokumentu wyłania się tęsknota za rządem, który wszystko chce wiedzieć, skontrolować i wyregulować" – pisze w komentarzu Agata Kondzińska, a na kolejnej stronie „Gazety" Aleksander Kwaśniewski alarmuje: „PO już nie chroni przez PiS".
Sobotni kongres zdominował polityczne strony dzisiejszych gazet, a jedynym newsem , który był w stanie przebić się przez ten informacyjny szum, jest dzisiejsza informacja Michała Krzymowskiego w „Newsweeku". „Prezydent Tusk" – brzmi tytuł tekstu, będący jednocześnie niegdysiejszym hasłem wyborczym obecnego premiera. „Newsweek" szybko dodaje, że chodzi o posadę nie prezydenta RP, a Unii Europejskiej. Międzynarodowe ambicje Tuska wszyscy znamy. Ciekawsze jest nazwisko szefa MON Tomasza Siemoniaka, które chyba po raz pierwszy pojawia się w kontekście objęcia po Tusku teki premiera.