To pozew bez precedensu w historii polskich tajnych służb. Bo też i pozywający to postać nietuzinkowa. Tomasz Turowski w PRL był agentem wywiadu, który działał pod przykryciem. By inwigilować kręgi kościelne, został klerykiem w zakonie jezuitów i dostał się do Rzymu. Zbliżył się nawet do papieża Jana Pawła II. Opisał to w wydanej niedawno książce „Kret w Watykanie".
Po upadku komunizmu Turowski przeszedł weryfikację, jakiej poddawani byli funkcjonariusze specsłużb PRL. W ten sposób trafił do nowo tworzonego Urzędu Ochrony Państwa, a potem do Agencji Wywiadu. Pracował tam na etatach niejawnych, podczas gdy formalnie zatrudniony był w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. W dyplomacji doszedł do najwyższego szczebla – został ambasadorem tytularnym. Pracował w Moskwie i Hawanie.
Kluczowy dla pozwu Turowskiego jest rok 2007. Wówczas – zgodnie z przepisami – po przekroczeniu 60. roku życia odchodzi z niejawnego etatu w wywiadzie, stając się jednocześnie nieetatowym tajnym współpracownikiem. Rezygnuje też z pracy w MSZ, pisząc w swym wypowiedzeniu: „Prośbę swą motywuję koniecznością podjęcia pracy lepiej zaspokajającej potrzeby finansowe moje i mojej rodziny".
Trochę działa w biznesie, trochę dorabia na uczelniach. 15 lutego 2010 r. wraca do MSZ i z miejsca ponownie wyjeżdża na placówkę do Moskwy. Bierze udział w przygotowaniu zakończonej tragicznie wizyty prezydenta w Katyniu. Dla zwolenników teorii zamachowych obecność dawnego komunistycznego szpiega na lotnisku w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r. to istotna przesłanka mająca dowodzić, że śmierć prezydenta została wcześniej ukartowana.
Kilka miesięcy po Smoleńsku okazuje się, że Turowski wpadł w lustracyjną pułapkę. Jako czynny oficer wywiadu III RP nie musiał się spowiadać w oświadczeniu lustracyjnym dla MSZ ze swego dossier z czasów PRL. Ale po odejściu ze służby i zmianie statusu na współpracownika – powinien. Tymczasem składając oświadczenie lustracyjne po powrocie do MSZ w 2010 r., Turowski nie przyznał się do pracy dla komunistycznego wywiadu. Dlatego IPN bierze go pod lupę. ?W grudniu prokurator z IPN Aneta Rafałko dzwoni do ambasady w Moskwie i wzywa Turowskiego na przesłuchanie. Pod koniec 2010 r. MSZ odwołuje go z Rosji i w lutym 2011 r. kończy z nim współpracę.