Ćwierć miliona za lustrację

Dyplomata-szpieg Tomasz Turowski domaga się od MSZ odszkodowania za zwolnienie po wybuchu afery lustracyjnej.

Aktualizacja: 25.04.2014 13:22 Publikacja: 25.04.2014 02:48

Ćwierć miliona za lustrację

Foto: ROL

To pozew bez precedensu w historii polskich tajnych służb. Bo też i pozywający to postać nietuzinkowa. Tomasz Turowski w PRL był agentem wywiadu, który działał pod przykryciem. By inwigilować kręgi kościelne, został klerykiem w zakonie jezuitów i dostał się do Rzymu. Zbliżył się nawet do papieża Jana Pawła II. Opisał to w wydanej niedawno książce „Kret w Watykanie".

Po upadku komunizmu Turowski przeszedł weryfikację, jakiej poddawani byli funkcjonariusze specsłużb PRL. W ten sposób trafił do nowo tworzonego Urzędu Ochrony Państwa, a potem do Agencji Wywiadu. Pracował tam na etatach niejawnych, podczas gdy formalnie zatrudniony był w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. W dyplomacji doszedł do najwyższego szczebla – został ambasadorem tytularnym. Pracował w Moskwie i Hawanie.

Kluczowy dla pozwu Turowskiego jest rok 2007. Wówczas – zgodnie z przepisami – po przekroczeniu 60. roku życia odchodzi z niejawnego etatu w wywiadzie, stając się jednocześnie nieetatowym tajnym współpracownikiem. Rezygnuje też z pracy w MSZ, pisząc w swym wypowiedzeniu: „Prośbę swą motywuję koniecznością podjęcia pracy lepiej zaspokajającej potrzeby finansowe moje i mojej rodziny".

Trochę działa w biznesie, trochę dorabia na uczelniach. 15 lutego 2010 r. wraca do MSZ i z miejsca ponownie wyjeżdża na placówkę do Moskwy. Bierze udział w przygotowaniu zakończonej tragicznie wizyty prezydenta w Katyniu. Dla zwolenników teorii zamachowych obecność dawnego komunistycznego szpiega na lotnisku w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r. to istotna przesłanka mająca dowodzić, że śmierć prezydenta została wcześniej ukartowana.

Kilka miesięcy po Smoleńsku okazuje się, że Turowski wpadł w lustracyjną pułapkę. Jako czynny oficer wywiadu III RP nie musiał się spowiadać w oświadczeniu lustracyjnym dla MSZ ze swego dossier z czasów PRL. Ale po odejściu ze służby i zmianie statusu na współpracownika – powinien. Tymczasem składając oświadczenie lustracyjne po powrocie do MSZ w 2010 r., Turowski nie przyznał się do pracy dla komunistycznego wywiadu. Dlatego IPN bierze go pod lupę. ?W grudniu prokurator z IPN Aneta Rafałko dzwoni do ambasady w Moskwie i wzywa Turowskiego na przesłuchanie. Pod koniec 2010 r. MSZ odwołuje go z Rosji i w lutym 2011 r. kończy z nim współpracę.

Turowski ostatecznie wygrywa z IPN przed sądem. Jego sprawa lustracyjna dociera aż do Sądu Najwyższego, który w marcu 2013 r. stwierdza, że jako współpracownik Agencji Wywiadu Turowski miał prawo skłamać w oświadczeniu lustracyjnym, żeby chronić swych współpracowników za granicą. Sędziowie uznają, że „działał w stanie wyższej konieczności".

Turowski przystępuje do kontrataku. W połowie stycznia 2014 r. do MSZ trafia jego pozew.

Według ustaleń „Rz" domaga się w nim odszkodowania za „niezgodne z prawem rozwiązanie umowy o pracę" (ponad 250 tys. zł) oraz zwrotu kosztów ewentualnego procesu (43 tys. zł). – Zupełnie nie rozumiem, czemu Turowski w ramach swoich rozrachunków z IPN atakuje nas – dziwi się wysokiej rangi urzędnik MSZ.

W rozmowie z „Rz" Turowski tłumaczy: – Nie chodzi mi o pieniądze. Chodzi mi o to, żeby pokazać, że MSZ naruszyło prawo. Zostałem zwolniony zaraz po tym, jak IPN wszczął postępowanie lustracyjne. ?A MSZ jest przecież pełne dyplomatów, którzy pracowali mimo trwających latami spraw lustracyjnych. Gdzie tu równość wobec prawa? Gdzie domniemanie niewinności?

Ministerstwo zaprzecza, że odwołało Turowskiego ze względu na wszczęcie postępowania lustracyjnego. W piśmie skierowanym do redakcji „Rz" MSZ przekonuje, że Turowski był zatrudniony w Moskwie na kontrakcie, który resort mógł zakończyć w dowolnym momencie. Podobnie mówił pod koniec 2010 r. ówczesny rzecznik MSZ Marcin Bosacki: – Decyzja została podjęta już wcześniej. W Moskwie zmienił się ambasador, który dobiera sobie nowych współpracowników – przekonywał.

Turowski odpowiada: – MSZ określa czas misji na cztery lata. Gdybym dostał propozycję wyjazdu na rok, tobym się nie zgodził. A pan Bosacki mówił różne rzeczy. Twierdził na przykład, że sam się podałem do dymisji, co było nieprawdą.

MSZ przyznaje, że pełnomocnik Turowskiego wystąpił z propozycją ugody „polegającej na zatrudnieniu go na jednej z placówek zagranicznych". Wedle naszych informacji Turowski zaznaczył, że chodzi mu o posadę „nieeksponowaną" – Maroko lub Serbię. – Jestem w stanie coś dla tego państwa jeszcze zrobić – przekonuje w rozmowie z „Rz".

Nasz rozmówca z MSZ: – Turowski powinien zrozumieć, że jego kariera w dyplomacji została zakończona.

MSZ nie zgodziło się, by w ramach ugody wysłać Turowskiego za granicę.

Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo