Mieszkanka Krakowa została porwana w październiku 2013 roku. – Porywacze przyjechali do jej domu w policyjnych mundurach. Kobieta sama wsiadała do ich samochodu, bo myślała, że to funkcjonariusze – opowiada Bogusława Marcinkowska, rzecznik krakowskiej prokuratury.
Porywacze wywieźli ofiarę na Śląsk, gdzie ją przez dwa tygodnie przetrzymywano. Od rodziny ofiary domagali się okupu – 1,5 mln euro. Dostali tylko 280 tys. zł. – Wkrótce po przekazaniu okupu policja uwolniła ofiarę i zatrzymała porywaczy – mówi prok. Marcinkowska. Policja odzyskała też cały okup.
W ręce mundurowych wpadło sześć osób: pięciu mężczyzn w wieku 28-48 lat, oraz partnerka jednego z nich, która pilnowała ofiary. – Trzech z mężczyzn poznało się w więzieniu, czwarty też odbywał karę pozbawienia wolności – mówi prok. Marcinkowska.
Policjanci ustalili, że szajka latem 2013 roku chciała porwać inną osobę. – Porywacze podjeżdżali pod dom wybranej osoby, by ją porwać. Czekali na sposobność, ale się nie udało – mówi prok. Marcinkowska.
Z ustaleń śledczych wynika, że jeszcze wiosną 2013 szajka robiła przygotowania do porwania dwóch innych osób. Jednej ze Śląska, innej z Małopolski.