Choć Bartłomiej Sienkiewicz przetrwał głosowanie nad wotum nieufności, jego przyszłość jako ministra nadal jest niepewna. Nie zna jej nawet sam szef MSW, który dziś w radiowej Jedynce wyznał, że to nie on zdecyduje o swoim losie, lecz premier Tusk.
- Urok polega tej pracy, że oprócz niezwykłej emocji, adrenaliny i takiego ciężaru odpowiedzialności, to ta praca polega na tym, iż zaczyna się ją ze względu na propozycję premiera i kończy się ja ze względu na dyspozycję premiera - powiedział Sienkiewicz.
Minister wyjaśniał również, że nie jest bezpośrednio zaangażowany w śledztwo ws. afery taśmowej i nie ma dostępu do informacji prokuratury. Sienkiewicz przyznał, że nawet jako koordynator służb specjalnych nie był informowany o wysłaniu CBA do przeszukania domu i biura Jana Burego.
- Takie mamy prawo i taki mamy system, który powoduje, że jeśli prokuratura chce wykonać jakieś czynności w ramach śledztwa, to zleca je służbie wybranej, ale niekoniecznie ją o tym informuje, do kogo, po co i w jakim celu jedzie, to jest sprawa prokuratury. Funkcjonariusze wykonujący taką asystę przy prokuraturze, nie zawsze mają obraz sytuacji i wiedzą o tym, w czym biorą udział - powiedział Sienkiewicz.
Szef MSW podczas wywiadu tłumaczył też swoje słowa, że "państwo istnieje tylko teoretycznie" i "działa tylko fragmentami". Jak powiedział, krytykował on w ten sposób brak współpracy między instytucjami państwa. Jego zdaniem Polska nie jest jedynym krajem, którego ten problem dotyczy.