Janusz Piechociński komentował w ten sposób w RMF FM ostatnie problemy z dostawami gazu ziemnego z Rosji, które w miały być wczoraj o 45 proc. mniejsze od ilości jaką zamówiło PGNiG.
Minister gospodarki przyznał, że ruch ten może oznaczać, że Moskwa chce "jeszcze bardziej zaangażować Europę Środkowo-Wschodnią w myślenie o gazie, a nie w myślenie o Ukrainie", lecz po raz kolejny zapewnił, że Polska jest przygotowana na takie sytuacje.
- Pamiętajmy o tym, że jesteśmy w sytuacji, kiedy dziennie zużywamy dwadzieścia kilka milionów metrów sześciennych, podczas gdy w samych magazynach mamy ponad 2,5 miliarda, mamy 3,4 miliarda krajowego rocznego wydobycia, zwiększyliśmy potencjał importu z kierunku zachodniego i on został zweryfikowany - powiedział Piechociński. Dodał, że państwo przetestowało system na nawet najgorsze scenariusze z zamachami terrorystycznymi na gazociągi włącznie.
Piechociński zaprzeczył, by zakłócenia w imporcie gazu z Rosji były karą za sprzedawanie gazu Ukranie, bo Polska tego nie robi, a jedynie pozwala na jego przesył.
- My odsprzedajemy RWE, bo to jest z kontraktu RWE, z rosyjskiego gazu ciągniętego ze Wschodu. Część tego gazu zawraca polskim systemem Gaz-Systemu i jest sprzedawany na Ukrainie - tłumaczył wicepremier.