O tym, że w biznes kręci się u nas coraz lepiej, pisze dzisiejsza „Rzeczpospolita". Podaje wyniki rankingu Banku Światowego „Doing Business", z których wynika, że znaleźliśmy się na czele regionu. Wśród krajów Europy Środkowej to u nas najłatwiej prowadzi się biznes – dowodzi Bank Światowy. W światowym rankingu wyprzedziliśmy Hiszpanię oraz zmniejszył się też nasz dystans do liderów- Singapuru, Nowej Zelandii, Hongkongu i Danii. Nasz awans wnika m.in. ze zmian w dostępie do energii elektrycznej , ułatwień w rejestracji nieruchomości i wprowadzenia nowego systemu odprawiania importu i eksportu w Gdańsku.
Czy dzięki ułatwieniom w prowadzeniu biznesu lepsze filmy robią polscy reżyserzy? Nie jest to wykluczone. Dzisiejszy tygodnik „Polityka" zauważa, że polskie produkcje po raz pierwszy od lat zaczęły gromadzić większą publiczność niż hollywoodzkie przeboje. „Miasto 44" Jana Komasy obejrzało 1,5 mln widzów, a „Jacka Stronga" Władysława Pasikowskiego – 1,1 mln. Tygodnik zauważa, że na czele listy najbardziej kasowych filmów dominują te o tematyce historycznej „Zwrot Polaków ku historii jest jednym z najbardziej zastanawiających zjawisko ostatnich lat" – pisze „Polityka".
Jednocześnie zauważa, że wybory widowni zaskakują. „Idę" Pawła Pawlikowskiego, jednego z faworytów do Oskara, zobaczyło w Polsce tylko 55 tys. widzów. Niewielką publiczność zgromadziła też „Papusza" Krzysztofa Krauzego , bo zdaniem tygodnia to „wysoce artystyczne filmy dla nikogo".
Wszystkich, którzy zaczęli już wierzyć, że w Polsce dobrze się dzieje, „Polityka" sprowadza jednak szybko na ziemię. O tym, że daleko nam do europejskiej czołówki pod względem społecznym i gospodarczym może świadczyć niewielka rola w naszym kraju związków zawodowych. „Polityka" zastanawia się, dlaczego w Polsce tylko 15 proc. pracowników należy do związków, choć przykładowo w Skandynawii – 70 proc. „Związki zawodowe w Polsce schodzą do podziemia" – konstatuje tygodnik.
Pesymizmem trąci też tekst w „Tygodniku Powszechnym" poświęcony wynikom ostatniego szczytu klimatycznego. Tygodnik nie stawia co prawda tak ostrych tez, jak brylujący w tej sprawie w mediach Zbigniew Ziobro", ale się o nie ociera. „Podczas negocjacji klimatycznych w Brukseli osiągaliśmy wielkie zwycięstwo, tyle że na glinianach nogach" – pisze gazeta. Przypomina, przekazanie Polsce darmowych pozwoleń na emisję CO2 to powtórka z 2008 roku. Wtedy Polska też zgodziła się na redukcję emisji w zamian za uprawnienia . Pieniądze w ten sposób uzyskane miały iść na zmniejszanie produkcji energii opartej na węglu, jednak stało się inaczej – przypomina tygodnik.