Reklama

Fiskus zniszczył życie i zabrał dom

Błędna decyzja urzędników skarbowych doprowadziła dobrze prosperującą firmę do upadku. Jej właściciele stracili cały dobytek.

Aktualizacja: 21.11.2014 07:16 Publikacja: 21.11.2014 01:00

Fiskus zniszczył życie i zabrał dom

Foto: Fotorzepa, Bartek Sadowski

Halina i Czesław Botwinowie z Młynowa na Dolnym Śląsku prowadzili firmę produkującą kamienie na drogi i autostrady. Przedsiębiorstwo było też właścicielem kopalni bazaltu.

Interes był dochodowy, a spółka prężnie się rozwijała. W 2006 r. postanowili sprzedać jedno ze złóż surowca za 10 mln zł. Transakcja została zawarta przed notariuszem, a zaliczkę w wysokości 2 mln wpłacono jeszcze przed podpisaniem umowy. Reszta kwoty miała zostać podzielona na dwie raty. Pierwsza w wysokości 4,2 mln zł miała zostać przelana na konto państwa Botwinów, a reszta na konto Dariusza S., wspólnika nabywcy kopalni.

Ostatecznie jednak kwota transakcji wyniosła 6,2 mln i tyleż w sumie otrzymało małżeństwo Botwinów, a następnie odprowadziło od tego podatek.

W akcie notarialnym jednak jako kwotę sprzedaży zapisano ustalone wcześniej 10 mln. Prosili o to nabywcy, tłumacząc, że wzięli już na zakup kopalni kredyt w wysokości 8 mln zł i by nie komplikować transakcji, umowa powinna opiewać na wcześniej ustaloną cenę. Jej korekta miała zostać uregulowana później stosownym aneksem.

Urzędnicy, którzy zawitali z kontrolą skarbową do firmy państwa Botwinów, stwierdzili, że małżeństwo ukryło dochód w wysokości niemal 4 mln zł wynikający ze sprzedaży kopalni, i zażądali dopłaty 900 tys. zł podatku. Jednocześnie zajęli ich konta.

Reklama
Reklama

W czasie kontroli państwo Botwina podpisali akt notarialny korygujący początkową cenę sprzedaży kopalni na 6,2 mln zł. Urzędnicy nie wzięli jednak pod uwagę tego aneksu. Bezskuteczne okazały się odwołania małżeństwa do dyrektora Izby Skarbowej we Wrocławiu.

Zajęcie przez urzędników konta uniemożliwiło firmie Botwinów normalne funkcjonowanie. Firma nie mogła na bieżąco regulować zobowiązań i stopniowo pogrążała się w długach. W końcu małżeństwo musiało oddać wzięte w leasing maszyny górnicze.

W lipcu 2012 r. sąd ogłosił upadłość przedsiębiorstwa. Trzy miesiące później sąd administracyjny uchylił decyzję fiskusa. Na uratowanie firmy było jednak za późno.

Długi Botwinów urosły do 12 mln zł. Oni sami stracili dom i cały dobytek. Żyją z części emerytury pani Haliny – 700 zł miesięcznie. Resztę zabiera syndyk.

Halina i Czesław Botwinowie z Młynowa na Dolnym Śląsku prowadzili firmę produkującą kamienie na drogi i autostrady. Przedsiębiorstwo było też właścicielem kopalni bazaltu.

Interes był dochodowy, a spółka prężnie się rozwijała. W 2006 r. postanowili sprzedać jedno ze złóż surowca za 10 mln zł. Transakcja została zawarta przed notariuszem, a zaliczkę w wysokości 2 mln wpłacono jeszcze przed podpisaniem umowy. Reszta kwoty miała zostać podzielona na dwie raty. Pierwsza w wysokości 4,2 mln zł miała zostać przelana na konto państwa Botwinów, a reszta na konto Dariusza S., wspólnika nabywcy kopalni.

Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Patronat Rzeczpospolitej
Wrocław mówi „HejTY Reaguj!” – prawie 6 tysięcy młodych ludzi przeciw mowie nienawiści w Hali Stulecia
Kraj
Blokował nocną prohibicję. Sam donosi o libacjach, bójkach i hałasie. Jaki ma cel?
Kraj
Kryzys oświaty w Warszawie. Brakuje 3 tys. nauczycieli. Najgorzej jest w podstawówkach
Kraj
Rafał Trzaskowski stracił władzę w Warszawie. „Nie boją się go nawet urzędnicy”
Reklama
Reklama