Halina i Czesław Botwinowie z Młynowa na Dolnym Śląsku prowadzili firmę produkującą kamienie na drogi i autostrady. Przedsiębiorstwo było też właścicielem kopalni bazaltu.
Interes był dochodowy, a spółka prężnie się rozwijała. W 2006 r. postanowili sprzedać jedno ze złóż surowca za 10 mln zł. Transakcja została zawarta przed notariuszem, a zaliczkę w wysokości 2 mln wpłacono jeszcze przed podpisaniem umowy. Reszta kwoty miała zostać podzielona na dwie raty. Pierwsza w wysokości 4,2 mln zł miała zostać przelana na konto państwa Botwinów, a reszta na konto Dariusza S., wspólnika nabywcy kopalni.
Ostatecznie jednak kwota transakcji wyniosła 6,2 mln i tyleż w sumie otrzymało małżeństwo Botwinów, a następnie odprowadziło od tego podatek.
W akcie notarialnym jednak jako kwotę sprzedaży zapisano ustalone wcześniej 10 mln. Prosili o to nabywcy, tłumacząc, że wzięli już na zakup kopalni kredyt w wysokości 8 mln zł i by nie komplikować transakcji, umowa powinna opiewać na wcześniej ustaloną cenę. Jej korekta miała zostać uregulowana później stosownym aneksem.
Urzędnicy, którzy zawitali z kontrolą skarbową do firmy państwa Botwinów, stwierdzili, że małżeństwo ukryło dochód w wysokości niemal 4 mln zł wynikający ze sprzedaży kopalni, i zażądali dopłaty 900 tys. zł podatku. Jednocześnie zajęli ich konta.