Nie na więzienia, tylko operacje
Najważniejszy tekst „Gazety Wyborczej" poświęcony pieniądzom, jakie polskie służby dostały od CIA. Z informacji gazety wynika, że nie 15, ale 30 mln dol. dała CIA polskiej Agencji Wywiadu w 2003 r. Zdaniem rozmówców „GW" nie były to pieniądze za zgodę na tajne więzienia. Miały zostać przeznaczone na operacje specjalne. Szczegóły na łamach gazety ujawnia były urzędnik wywiadu: „To nie było żadne 15 mln, tylko 30 mln dol. Do Agencji przywieźli je w trzech wielkich pakach, które przełożono na metalowe wózeczki. Pieniądze były w kostkach po 100 tys., banknoty po 100 dol. To były stare dolary, objętościowo większe niż nowe. Zastępca szefa [AW] płk [Andrzej] Derlatka wezwał naczelnika finansów, naczelnik za głowę się złapał, zaraz walnęli pismo do szefa NBP o założenie konta dewizowego".
W „GW" przeczytamy również o tym, jak „Kopią się w partii Kopacz". „Wewnętrzne konflikty rozsadzają PO w terenie. W Kujawsko-Pomorskiem trwa wojna między Bydgoszczą a Toruniem. Na Dolnym Śląsku nie jest pewne, kto będzie rządził w sejmiku". Okazuje się, że nawet zwycięstwo w wyborach samorządowych (koalicja PO-PSL rządzi w 15 na 16 województw) nie jest w stanie zażegnać lokalnych konfliktów.
„Rzeczpospolita" i „GW" piszą o końcu nieudanej rewolucji w Hongkongu. Władzom Chin udało się spacyfikować ruch protestu bez jakichkolwiek ustępstw. Zainicjowany przez studentów protest trwał dokładnie 75 dni, tyle samo co okupacja kilku ulic w dzielnicy finansowej Admiralty. „Policja rozebrała tam wczoraj barykady, zdemontowała namioty i aresztowała stawiających opór studentów. Podobnie było w innym miejscu protestów, w dzielnicy Mong Kok na półwyspie Koulun" – czytamy w „Rz". - [W Chinach] Możliwe są jedynie odgórne zmiany systemowe, a nie wymuszone oddolnie, chociaż nie brak przyczyn społecznego niezadowolenia, takich jak masowe wywłaszczenia, rosnące gwałtownie rozwarstwienie społeczne czy degradacja środowiska – przekonuje w tekście prof. Bogdan Góralczyk.
Zyski na kamizelkach, straty na piractwie
O konflikcie na Wschodzie, ale na zupełnie inną skalę, przeczytamy dziś w „Dzienniku". „Pogłoski o tym, że Rosja na wojnie [na Ukrainie] może zarobić, są mocno przesadzone. Zyski może liczyć tylko kilka branż, reszta traci". Ręce zacierają producenci broni, kamizelek kuloodpornych czy firmy, które podpiszą lukratywne kontrakty na obsługę armii. „Ale jako całość rosyjska gospodarka już teraz za wojnę płaci. Od początku roku rubel stracił w stosunku do dolara prawie 50 proc. wartości. (...) Ale co ważniejsze, na obronę jego kursu bank centralny wydał co najmniej 50 mld dol. z rezerw walutowych" – czytamy w „DGP".
O kosztach wojny dla zwykłych Rosjan piszemy również w „Rzeczpospolitej". „Benzyna, pieczywo, i papierosy w Rosji wciąż drożeją. Skala podwyżek? Dawno już zapomniana w Polsce – 10 do 25 proc. w ciągu kilku tygodni" – czytamy w tekście „Putin bije w Rosjan". Sytuacja w kraju jest już mocno napięta, władze sięgają więc po wzorce radzieckie. Prezydent Putin nawołuje do walki ze spekulantami, prokuratorzy zapowiadają śledztwa. Na pierwszy ogień poszli producenci benzyny, która podrożała o 10 proc., choć ropa staniała o 35 proc. A dla uspokojenia najbiedniejszych, postanowiono rzucić na rynek tanią kiełbasę, wyrabianą z rybich i drobiowych resztek.
W „DGP" także rozmowa „Chomiki żerują w sieci" z socjologiem Marcinem Zarzeckim. Wnioski z niej płynące są smutne dla twórców, okradanych co dzień przez internetowych piratów. „Przeszukując sieć i napotykając różne pliki, nie zastanawiają się, czy – z praktycznego punktu widzenia – są im one potrzebne. Wystarczy myśl, że może skorzystają z nich w przyszłości. Czasem wystarcza, że owe treści są cenne nie dla mnie, lecz dla innych albo że są przez nich dobrze oceniane – i dlatego warto je posiadać" – mówi socjolog. Czyli jesteśmy piratami z natury?