Zbigniew Girzyński tłumaczył się z wątpliwości związanych z rozliczaniem jego podróży na posiedzenia Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy - podobnie jak wcześniej trzech wyrzuconych z PiS posłów - na specjalnie zwołanej konferencji prasowej. On jednak przyjął zupełnie inną taktykę niż Adam Hofman, Adam Rogacki i Mariusz Kamiński.
W przeciwieństwie do wspomnianej trójki, Girzyński przeprosił za swoje postępowanie, zapowiedział zwrot pieniędzy i przyznał, że jednak popełnił błąd. Jednocześnie podziękował też wszystkim parlamentarzystom, zwłaszcza tym z przeciwnych opcji politycznych, którzy ponad podziałami stawali w jego obronie.
- Przepraszam. Ja w tej sprawie popełniłem błąd, ponieważ te przepisy interpretowałem w taki sposób, w jaki wydawał mi się właściwy, ale nie sprawdziłem tego dokładnie. Błąd popełnili też ci, którzy te przepisy w taki sposób interpretowali i nie robili nic w tym czasie, by te wątpliwości rozwiać - mówił polityk.
Wcześniej Girzyński twierdził, że nie ma sobie nic do zarzucenia, a z PiS odszedł honorowo. Co się zmieniło? Poseł poprosił Kancelarię Sejmu o interpretację przepisów, na podstawie których rozlicza się służbowe wyjazdy. Ta okazała się dla niego niekorzystna. Kancelaria stwierdziła, że poseł źle interpretował sejmowe regulacje.
- Dziś rano otrzymałem od pana ministra (szefa Kancelarii Sejmu - red.) stosowne pismo, w którym stwierdził, że interpretacja, którą zastosowałem, mogła stanowić uchybienie przepisów uchwały Prezydium Sejmu. W związku z tym pieniądze powinny zostać zwrócone. Kancelaria Sejmu dała mi na to 14 dni - poinformował Girzyński.