Paweł Adamowicz ujawnił w korektach do oświadczeń to o czym wcześniej, jak twierdził zapomniał, a co wytknęło mu CBA a potem prokuratura. Że nieujawnił majątku jaki posiada m.in. dwóch mieszkań i miejsca postojowego w garażu. W ubiegłym tygodniu usłyszał pięć zarzutów. - Dotyczą posiadanych zasobów pieniężnych oraz nieruchomości - twierdziła Prokuratura Apelacyjna w Poznaniu, ale odmówiła podania szczegółów.
Dziś podał je sam Adamowicz umieszczając na stronach urzędu korekty. Błędów podał jednak więcej niż zarzuciła mu prokuratura. Co z nich wynika?
W oświadczeniu z 2009 r. nie wpisał miejsca garażowego o wartości 24 tys. zł.?W 2010 r. (składał dwa oświadczenia majątkowe, choć prawo zobowiązuje do jednego) nie wpisał dwóch mieszkań, w sumie o wartości 800 tys. zł i garażu. Podobnie w jednym oświadczeniu w 2011 r., w drugim, złożonym w kwietniu 2011 r. przypomniał sobie o mieszkaniach ale nadal nie wpisywał garażu (podobnie jak w 2012 i 2013 r.).?Ponad tydzień temu prezydent Adamowicz na konferencji tłumaczył się niefrasobliwością."Pomyliłem się, a później powieliłem błąd w paru kolejnych oświadczeniach, pomyłka była mechaniczna. Kiedy zorientowałem się, poprawiłem i podawałem uzupełniony stan majątkowy" - zapewniał, ale odmówił wyjaśnienia o co chodzi.
Okazuje się, że to nie do końca prawda.
Czy złożenie korekt może uratować Adamowicza??Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA, która bada majątek prezydenta Gdańska dla "Rzeczpospolitej" twierdzi, że to nie ma znaczenia dla prowadzonych czynności. - Kiedy wszczęliśmy kontrolę oświadczeń prezydenta Gdańska byliśmy oskarżanie o bezprawne działania i bezsensowną nagonkę. Prokuratura stawiając zarzuty potwierdziła ustalenia CBA, a złożenie kolejnych korekt przez samego zainteresowanego dobitnie świadczy o tym, że mieliśmy rację i działamy zgodnie z prawem - mówi Dobrzyński.