Bieda na szpitalnym talerzu

Pacjenci wychodzą niedożywieni ze szpitala, bo dostają tam śmieciowe jedzenie.

Aktualizacja: 21.07.2015 21:57 Publikacja: 20.07.2015 21:20

Bieda na szpitalnym talerzu

Foto: Rzeczpospolita, Paweł Gałka Paweł Gałka, paweł gałka Paweł Gałka

Cztery kromki białego chleba, dwa plasterki mielonki i łyżeczka masła. Tak wygląda śniadanie, jakie pacjenci dostają w polskich szpitalach. Obiad to także nie rarytas. Chory musi się zadowolić jednym jajkiem i dwoma ziemniakami.

Kto jest żądny wrażeń, może sobie pooglądać zdjęcia przesyłane przez hospitalizowane osoby na profil na Facebooku zatytułowany „Posiłki w szpitalach".

Kolejka do toalety

„W Szpitalu Miejskim w Toruniu na śniadanie przeznaczają na cały szpital aż kilogram kiełbasy z dodatkiem wieprzowiny. Podana z mleczną zupą gwarantuje udany dzień i długie kolejki do toalet" – napisał pod zdjęciem obrazującym wyżywienie w toruńskim szpitalu jeden z internautów.

Żeby nie było tak dramatycznie, na profilu „Posiłki w szpitalach" są też pozytywne przykłady. W Centrum Zdrowia Kobiety i Dziecka – Miejskim Szpitalu w Zabrzu można dostać np. na śniadanie bułkę grahamkę, pomidora, ser biały i dżem.

To są jednak nieliczne chlubne przykłady. Jakości posiłków nie ma się jednak co dziwić, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż w wielu szpitalach na dzienne wyżywienie pacjenta przeznacza się od... 7 do 10 zł

– My przeznaczamy na całodobowe wyżywienie każdego pacjenta od 12 do 15 zł. Staramy się, aby jakość posiłków była dobra. Dbamy, aby zawierały warzywa i lepszej jakości wędliny. Nie jest to może szynka parmeńska, ale i nie najtańsza mielonka – mówi Jerzy Wielgolewski, dyrektor szpitala powiatowego w Makowie Mazowieckim. Podkreśla, że szpital serwuje dobre jedzenie dzięki temu, że ma swoją kuchnię i kucharki. – W placówkach, które nie korzystają z kateringu pacjenci mniej narzekają na jedzenie – dodaje dyrektor Wielgolewski.

Własną kuchnię ma także Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Krakowie.

– Gwarantujemy małym pacjentom pięć posiłków dziennie. Oprócz kucharek zatrudniamy 18 dietetyczek. Posiłki są na tyle dobre, że wiele osób z zewnątrz, w tym rodziców czy personel medyczny, nabywa je odpłatnie– mówi Magdalena Oberc, rzeczniczka prasowa krakowskiej placówki. Po wykupieniu abonamentu, dzięki któremu obiad kosztuje 12 zł dziennie, w środę, 22 lipca, można zjeść: zupę koperkową z pulpetami drobiowo-jaglanymi w sosie pomidorowym, brokułami i młodymi ziemniakami.

Większość pacjentów w szpitalach może jednak tylko pomarzyć o takim jedzeniu

– Nie da się za 5 zł zaoferować pacjentowi dobrej jakości całodniowego wyżywienia. A cztery kromki białego chleba i mielonka nie mają nic wspólnego z dietą lekkostrawną. Bo tą są głównie warzywa i owoce, których w szpitalach w ogóle nie ma – tłumaczy Joanna Sobczak, dietetyk z Centrum Dietetycznego Naturhouse Grodzisk Mazowiecki. Podkreśla, że 70 proc. pacjentów wychodzi z lecznic niedożywionych. – Pacjenci w szpitalu powinni mieć też jedzenie zróżnicowane. Bo np. czego innego potrzebują zdrowe pacjentki oddziału ginekologiczno-położniczego, a czego innego osoby przebywające na gastrologii z chorobami jelit – dodaje Joanna Sobczak.

Prawda jest jednak taka, że szpitale na żywności pacjentów oszczędzają. – Lecznice są dramatycznie zadłużone i tną koszty na wszystkim, na czym można. Dlatego dieta szpitalna nie jest ich priorytetem. Ledwo wystarcza im na zakup niezbędnych leków. Nie powinno jednak tak być – zauważa Ewa Borek z fundacji My Pacjenci.

Automaty z batonami

Inną zmorą pacjentów są oprócz posiłków szpitalnych wszechobecne automaty ze słodkimi napojami, np. coca-colą czy spritem oraz batonami. Menedżerowie lecznic zaznaczają, że automaty są umieszczone tylko przy wejściu i nie ma ich na oddziałach. Dla chcącego jednak nic trudnego. Po batona pacjent, mimo że powinien być na ścisłej diecie, zjedzie windą z każdego piętra. Najtrudniej powstrzymać się dzieciom. Dlatego na automaty często pomstują rodzice. – U nas poza oddziały dzieci wychodzą pod opieką personelu medycznego lub rodziców. Nie jest im więc łatwo kupić coś w automacie – mówi Magdalena Oberc.

Automaty rozgościły się na dobre w szpitalach, bo to głównie zarobek dla lecznic. Niedoinwestowane placówki wydzierżawiają każdy wolny metr, by dorobić do nędznego kontraktu z NFZ.

– To nie jest jakiś wielki zarobek. Dostajemy 150 zł miesięcznie za wydzierżawienie metra kwadratowego powierzchni szpitala właścicielowi automatu. Trzeba jeszcze pamiętać, że ten automat konsumuje nam prąd – zaznacza Jerzy Wielgolewski.

Ten problem ma natomiast już niedługo zniknąć ze szkół. 1 września wejdzie w życie rozporządzenie ministra zdrowia w sprawie środków spożywczych przeznaczonych do sprzedaży dzieciom w szkołach. Wyeliminuje ono ze szkół automaty ze słodyczami, a sklepiki szkolne będą sprzedawać tylko kanapki z pieczywa razowego, sałatki bez ciężkich sosów oraz herbaty owocowe i kawy zbożowe.

Minister zdrowia zapomniał jednak o wprowadzeniu takich regulacji do szpitali. Jeśli okazałoby się, że szpitale muszą podawać pacjentom zdrowsze, a co za tym idzie, nieco droższe jedzenie, dyrektorzy podnieśliby zaraz larum, że lecznice jeszcze bardziej się zadłużą.

– Może byłoby najlepiej, gdyby pacjent dopłacał do lepszego jedzenia, np. 10 zł dziennie – zastanawia się Ewa Borek.

Fundacja My Pacjenci wystosowała do rządu apel o wprowadzenie do przychodni rodzinnych refundowanych porad dietetycznych dla kobiet w ciąży, rodziców i małych dzieci.

Cztery kromki białego chleba, dwa plasterki mielonki i łyżeczka masła. Tak wygląda śniadanie, jakie pacjenci dostają w polskich szpitalach. Obiad to także nie rarytas. Chory musi się zadowolić jednym jajkiem i dwoma ziemniakami.

Kto jest żądny wrażeń, może sobie pooglądać zdjęcia przesyłane przez hospitalizowane osoby na profil na Facebooku zatytułowany „Posiłki w szpitalach".

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
sądownictwo
Sąd Najwyższy ratuje Ewę Wrzosek. Prokurator może bezkarnie wynosić informacje ze śledztwa
Kraj
Znaleziono szczątki kilkudziesięciu osób. To ofiary zbrodni niemieckich
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO