Reklama

Sąd nie zbadał, jak działa Pegasus. Oparł się na doniesieniach medialnych

Sąd uznał, że Pegasus jest nielegalny, ale nie zbadał, czy służby rzeczywiście go użyły, a wiedzę, jak działa system, zaczerpnął głównie z mediów – wskazuje prokurator w kasacji dotyczącej głośnego wyroku.

Aktualizacja: 26.02.2024 06:19 Publikacja: 26.02.2024 03:00

Od wyroku Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu uznającego używanie Pegasusa za nielegalne, została wniesio

Od wyroku Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu uznającego używanie Pegasusa za nielegalne, została wniesiona kasacja

Foto: MICHAŁ WALCZAK

„Ustalenia Sądu co do zastosowanego »środka techniki operacyjnej« i zasad jego działania zostały oparte wyłącznie na domysłach i doniesieniach medialnych, nawet bez próby uzyskania w tym zakresie rzetelnych danych” – napisał prokurator w kasacji, i zarzucił „rażące naruszenie prawa”.

Chodzi o wyrok Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu (z maja 2023 r.) który uznał stosowanie w Polsce takiego programu szpiegującego jak Pegasus za nielegalne, a zdobyte za jego pomocą dowody za nieważne – i uniewinnił oskarżonego Roberta J., który miał być inwigilowany w ten sposób. „Rzeczpospolita” kilka dni temu informowała o wniesieniu kasacji od tego wyroku do Sądu Najwyższego. Udało nam się dotrzeć do jej uzasadnienia.

Wyrok ws. stosowania Pegasusa. Prokurator zbija zarzuty

Sprawa dotyczyła tego, że Katarzyna J., funkcjonariuszka ABW i znajoma Roberta J. (detektywa) ujawniła mu tajną informację o tym, czy on i jego klient są w zainteresowaniu służb. Dowodem była ich korespondencja m.in z WhatsAppa, na co służby miały wpaść używając programu szpiegującego. Według sądu „prawdopodobnie” był to Pegasus – oprogramowanie typu spyware dające „pełen dostęp do urządzenia mobilnego”, instalowane „w drodze ominięcia i przełamania zabezpieczeń – włamania na telefon” – na co przepisy o kontroli operacyjnej (art. 17 ustawy o CBA) nie zezwalają – ocenił sąd.

Czytaj więcej

Sędzia Tuleya podaje nowe informacje ws. inwigilacji polityków i Pegasusa

Za kluczowe sąd uznał dwie kwestie: to, że nie mógł sprawdzić, jakie przesłanki stały za zastosowaniem kontroli operacyjnej (bo CBA odmówiło mu pełnego uzasadnienia wniosku), oraz to, że w sprawie wykorzystano „dane historyczne” – korespondencję oskarżonych z czasu, zanim sąd dał zgodę na inwigilację.

Reklama
Reklama

Prokurator w kasacji zbija te argumenty. Twierdzi, że Sąd Apelacyjny nie miał prawa żądać od CBA wniosków, by ponownie badać, czy były podstawy do inwigilacji, bo zrobił to już Sąd Okręgowy w Warszawie, który znał pełne materiały. „Kwestia ta została już prawomocnie rozstrzygnięta, a art. 17 § 1 pkt 7 kpk zakazuje prowadzenia postępowania »w tym samym przedmiocie«” – wskazuje prokurator. Uważa, że nie ma podstaw sądzić, że inwigilacja była bezpodstawna. W kasacji zarzuca wrocławskiemu sądowi także, że nie zbadał – i nawet „nie próbował” – jakiego użyto „środka techniki operacyjnej”, jak on działał – sąd oparł się głównie doniesieniach medialnych, a nie zapytał o to np. funkcjonariuszy CBA.

Czytaj więcej

Tomasz Pietryga: Czy Donald Tusk też będzie używać Pegasusa?

 „W żadnym zakresie nie sposób ustalić, jakim konkretnie »środkiem techniki operacyjnej« się posłużono, w tym zwłaszcza, czy było to oprogramowanie określane mianem »Pegasus«” – uważa prokurator. „Dopiero po procesowym potwierdzeniu użycia ww. oprogramowania i po uzyskaniu informacji o tym jak ten program działa, czy polega na włamaniu do telefonu, czy jest możliwość ingerencji w dane kto ma do nich dostęp, można byłoby dokonać oceny zgodności ww. sposobu z wymaganiami ustawowymi, konstytucyjnymi i konwencyjnymi” – wskazuje w kasacji.

I uważa, że „wyeliminowanie (jako niedopuszczalnego) środka przewidzianego w art. 17 ust. 5 pkt 4 ustawy o CBA w postaci »uzyskania dostępu do urządzenia końcowego« (telefonu Roberta J. – red.) mogłoby mieć daleko idące negatywne konsekwencje w zakresie możliwości zwalczania najpoważniejszej przestępczości”. Gdy klasyczne narzędzia, np. podsłuchy, są przy zaszyfrowanych wiadomościach bezwartościowe.

Podsłuchy nie wystarczą

Śledczy podkreśla, że podejrzani nie podważali legalności inwigilacji – kwestia użycia Pegasusa pojawiła się na etapie „postępowania apelacyjnego”. I zaznacza, że w tej sprawie „dane historyczne” – nie miały wpływu na zarzuty. 

– Wyrokowi zarzucono rażące naruszenie licznych przepisów prawa procesowego, w tym przekroczenie granic zaskarżenia, a także naruszenie art. 167 k.p.k. polegające na niepozyskaniu dowodów mających znaczenie dla oceny legalności środka i sposobu wykorzystania go w ramach kontroli operacyjnej wobec Roberta J. i oparcie się w tym zakresie wyłącznie na doniesieniach medialnych i przypuszczeniach – mówi nam Szymon  Banna, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie (jak pisała „Rz” , kasację przygotował prok. Przemysław Nowak).

Reklama
Reklama

Jeśli Sąd Najwyższy uzna argumenty prokuratora i poleci wyjaśnić sądowi te kwestie, wiedza może być przełomowa również dla innych spraw.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
Do kiedy wysłać prezenty, żeby dotarły przed świętami? Poczta Polska podała daty
Warszawa
Kolejne dziesiątki milionów w remont Sali Kongresowej. Termin otwarcia się oddala
Kraj
Czeski RegioJet wycofuje się z przyznanych połączeń. Warszawa najbardziej dotknięta decyzją
Kraj
Warszawiacy zapłacą więcej za wywóz śmieci. „To zwykły powrót do starych stawek”
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama