Zboże zostało w Polsce. Rząd nie tylko nie pozbył się problemu, który sam stworzył, ale czeka go nowy

Tylko 800 tysięcy zalegającego zboża udało się wywieźć z kraju. W poniedziałek ma zapaść decyzja, czy KE zniesie embargo na zboża z Ukrainy.

Publikacja: 05.06.2023 03:00

Od momentu wprowadzenia zakazu dla towarów rolnych z Ukrainy, do Polski przywieziono kolejne 24 tys.

Od momentu wprowadzenia zakazu dla towarów rolnych z Ukrainy, do Polski przywieziono kolejne 24 tys. ton

Foto: PAP/Darek Delmanowicz

Do lipca z Polski miało wyjechać ok. 4 mln ton zbóż, które od ubiegłego roku zalegają w magazynach i silosach, by zrobić miejsce na nowe zbiory z tegorocznych żniw – obietnicę taką złożył w kwietniu nowy minister rolnictwa Robert Telus. Zastrzegł też, że jeśli się to nie uda, poda się do dymisji. Nieoficjalnie wiadomo, że w ciągu miesiąca udało się wyeksportować zaledwie 800 tys. ton z ilości obiecanej przez rząd – ustaliła „Rzeczpospolita”.

Co więcej, od wprowadzenia zakazu dla towarów rolnych z Ukrainy (od 21 kwietnia) do kraju wjechały kolejne 24 tys. ton ukraińskiego zboża (pszenicy, kukurydzy, rzepaku), które miały być konwojowane przez policję i służby KAS. – 9 tys. ton dziennie wjeżdżało już po wprowadzeniu naszego zakazu, jako tzw. czyściwo młynarskie, omijając embargo. Były to dwa, trzy pociągi z Ukrainy dziennie – mówi nam Wiesław Gryń, rolnik ze stowarzyszenia Oszukana Wieś.

Czytaj więcej

Spór z Kijowem o zakaz importu. Polska obstaje przy restrykcjach

Jak pisaliśmy, obietnice ministra Telusa były nierealne także z powodów logistycznych. Do wywozu 50 tys. ton zboża (tyle mieści jeden duży statek) potrzeba aż 2 tys. TIR-ów lub 17 pociągów. Nie było też gdzie go wywieźć, bo nikt nie przygotował portów w Europie na odbiór towaru. – Zostaliśmy ze zbożem w magazynach. Obiecane z UE dopłaty mamy dostać do końca roku. To jest dramat – dodaje rozżalony Gryń.

Gwóźdź do trumny

Żniwa rzepaku w Polsce rozpoczynają się na początku lipca, zbóż – od połowy lipca, a kukurydzy w październiku. – W Ukrainie o wiele szybciej. Magazyny trzeba już teraz opróżnić, zdezynfekować – wskazuje Mieczysław Kasprzak, poseł PSL z Podkarpacia. Tymczasem zboże, głównie polskie, nadal zalega w magazynach.

Rząd nie tylko nie pozbył się problemu, który sam stworzył, pozwalając na niekontrolowany napływ towarów rolnych z Ukrainy, ale czeka go nowy. Do poniedziałku 5 czerwca Komisja Europejska musi zdecydować, czy przedłużyć zakaz importu ukraińskiej pszenicy, kukurydzy, nasion słonecznika i rzepaku do Polski oraz czterech innych sąsiadów Ukrainy. We wtorek wchodzi bowiem w życie nowe rozporządzenie UE o bezcłowym handlu z Ukrainą i wygasa decyzja KE o blokadzie importu. Kijów naciska, by blokady nie przedłużać. – Jeśli tak się stanie, wznowimy protesty – mówi Gryń. – Otwarcie szlabanów na produkty z Ukrainy będzie gwoździem do trumny polskiego rolnictwa – dodaje. Rolnik obsiał rzepakiem 90 hektarów i już wie, że nic na tym nie zarobi również w tym roku.

Korespondentka RMF w Brukseli kilka dni temu podała, że Komisja Europejska odmówiła poniesienia kosztów transportu nadwyżki pozostałego m.in. w Polsce zboża do krajów głodującej Afryki. Uznała to za nieopłacalne i zbyt kosztowne. Choć wysyłka zboża do Afryki i pomoc wojującej Ukrainie były dwoma głównymi powodami zniesienia ceł na produkty rolne z Ukrainy w maju 2022 r. Z pomysłu się nie wycofano nawet wtedy, gdy ONZ podpisała w lipcu ub.r. z Rosją „porozumienie zbożowe”, które otwarło ponownie porty nad Morzem Czarnym – z bliskim dostępem do państw afrykańskich.

Otwarcie rynku dla tanich produktów z Ukrainy nie tylko załamało krajową sprzedaż zbóż, ale doprowadziło też do patologii. Ukraińskie zboże wjeżdżało do Polski jako techniczne i unikało kontroli – było sprzedawane jako polskie do konsumpcji lub na pasze. Oszustwa zaczęli ujawniać polscy rolnicy.

18 spraw

Dopiero teraz bada je w jednym dużym śledztwie specjalny zespół w Prokuraturze Regionalnej w Rzeszowie (przy wsparciu służb celno-skarbowych, ABW i CBA).

Oszukani zostali najwięksi polscy producenci mąk. Śledztwo dotyczy już 17 kolejnych spraw z kraju, m.in. z Przemyśla, Janowa Lubelskiego, Siedlec, Stalowej Woli, Krakowa, Hrubieszowa i Białej Podlaskiej. To pokazuje, że proceder objął całą południowo-wschodnią Polskę.

Śledztwo w Rzeszowie ma kilka wątków – główny dotyczy oszustwa na szkodę polskich producentów pasz i artykułów spożywczych (użyto fałszywej dokumentacji) co do kraju pochodzenia zboża i jego przeznaczenia. Na dziś ustalono, że oszustwa dotyczą 36 tys. ton kukurydzy, 16 tys. ton pszenicy i 8 tys. ton rzepaku.

W postępowaniu występuje kilkadziesiąt firm, które sprowadzały zboża z Ukrainy do Polski, a także takie, które nim obracały w kraju – podaje prokuratura. Nie ujawnia jednak, czy ktoś ma zarzuty.

Co na to rząd? Ministerstwa Finansów oraz Rolnictwa nie odpowiedziały na nasze pytania.

Do lipca z Polski miało wyjechać ok. 4 mln ton zbóż, które od ubiegłego roku zalegają w magazynach i silosach, by zrobić miejsce na nowe zbiory z tegorocznych żniw – obietnicę taką złożył w kwietniu nowy minister rolnictwa Robert Telus. Zastrzegł też, że jeśli się to nie uda, poda się do dymisji. Nieoficjalnie wiadomo, że w ciągu miesiąca udało się wyeksportować zaledwie 800 tys. ton z ilości obiecanej przez rząd – ustaliła „Rzeczpospolita”.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Kraj
Starcia na prawicy. Ziobryści kłócą się z PiS, w PiS targi o miejsca na listach
Kraj
Wizy wydano, informatycy nie przyjechali. Kolejna afera wizowa?
Kraj
Podejrzany o plagiat szef rządowej komisji straci posadę
Kraj
Wysoka kara finansowa dla TVN za reportaż "Franciszkańska 3" o Karolu Wojtyle