Zmiana kodeksu wyborczego zwiększy liczbę wyborców nawet o 500 tys.

Nawet pół miliona wyborców więcej w skali całego kraju – to efekt zmian, które wprowadza nowy kodeks wyborczy. Czy to będą głosy na miarę zwycięstwa?

Publikacja: 31.01.2023 03:00

Część niegłosujących Polaków dzięki zmianom może pójść do urn wyborczych. Szacunki mówią nawet o 500

Część niegłosujących Polaków dzięki zmianom może pójść do urn wyborczych. Szacunki mówią nawet o 500 tysiącach wyborców

Foto: shutterstock

Połowa października 2022 roku – prezes PiS Jarosław Kaczyński w trakcie jednego ze spotkań „w terenie” zapowiada zmiany w kodeksie wyborczym. I powstanie „paru tysięcy” nowych komisji wyborczych – tak, by skrócić drogę wyborcom w dniu głosowania. – W niektórych miejscach do lokalu wyborczego jest kawał drogi – mówił Kaczyński. I wskazywał, że szczególnie dotyczy to tzw. „wsi kościelnych”.

Czytaj więcej

Tusk chce, żeby Nitras zajął się "przygotowaniem obrony wyborów przed fałszami"

Pod koniec stycznia 2023 roku zapowiadane przez Kaczyńskiego zmiany w kodeksie wyborczym przeszły już przez Sejm. Co, jeśli wejdą w życie? Z naszych rozmów z politykami PiS wynika, że Nowogrodzka szacuje, że większa liczba komisji wyborczych – o kilka tysięcy – oznacza wzrost frekwencji wyborczej nawet o 500 tysięcy głosów w skali całego kraju. I to będą głosy na terenach poza dużymi miastami, bo tam ma powstać najwięcej nowych komisji. Szacunki wynikają z badań dotyczących między innymi niegłosujących wyborców.

Liczbę ok. 500 tysięcy nowych głosów „do wzięcia” potwierdzają również eksperci, z którymi rozmawiała „Rzeczpospolita”. – Wszystko zależy od tego, ile rzeczywiście powstanie nowych komisji – mówi Łukasz Pawłowski, prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej i szef portalu StanPolityki.pl. – Dziś jeszcze tego do końca nie wiemy. 500 tysięcy głosów to około 7–8 tysięcy nowych komisji w powiatach ziemskich. Będziemy publikować wkrótce nową analizę. Frekwencja wzrośnie nierównomiernie w różnych powiatach, w zależności od nasycenia komisjami. To nie jest wprost 500 tysięcy nowych głosów dla PiS, ale po prostu 500 tysięcy wyższej frekwencji. Ale jednak na obszarze korzystnym dla partii rządzącej – podkreśla Pawłowski.

Stracony mandat?

W 2019 roku frekwencja wynosiła 61 proc, co przełożyło się na ponad 18,5 mln głosów.

W najbliższych dniach ma ruszyć akcja wśród Polonii, która ma wywrzeć presję na posłów i senatorów. A później – na prezydenta, by ewentualnie zawetował nowelizację.

Zarówno PiS, jak i opozycja szykują się na niezwykle zażartą finalną część kampanii wyborczej (pre-kampania trwa w praktyce już od kilkunastu miesięcy). O losach władzy w Polsce może zdecydować kilka mandatów. I z tego punktu widzenia uwagę przyciągają wszystkie zmiany w kodeksie wyborczym. Politycy opozycji zwracają uwagę w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że uchwalony przez Sejm kodeks wyborczy zmienia sytuację Polonii, m.in. poprzez likwidację głosowania korespondencyjnego. Jak mówią nasi informatorzy, w praktyce może to obniżyć frekwencję wśród Polonii na tyle, że opozycja straci na rzecz PiS jeden mandat. Chodzi o okręg 19, gdzie spływają głosy Polaków głosujących za granicą. Jeden mandat może okazać się istotny w wyborczych rachunkach.

W 2020 roku w drugiej turze wyborów prezydenckich wśród Polonii wygrał Rafał Trzaskowski z wynikiem ponad 74 proc. Łącznie do wyborów w II turze było zapisanych ponad 500 tysięcy wyborców. Wybory parlamentarne mogą oznaczać mobilizację na podobną skalę.

Politycy PO, z którymi rozmawialiśmy, przekonują, że PiS wprowadza zmiany w tej sferze, bo Polonia od kilku wyborczych cykli zdecydowanie zaczęła popierać właśnie opozycję, co dobitnie miały pokazać właśnie niedawne wybory prezydenckie

Ale proces legislacyjny jeszcze się nie zakończył. Nowelizacją zajmie się teraz Senat, a później – prezydent. Politycy Koalicji Obywatelskiej w Sejmie zapowiadali, że będą walczyć o możliwość głosowania korespondencyjnego (PiS poprawki odrzucił w Sejmie).

Nowa presja

W najbliższych dniach ma ruszyć akcja wśród Polonii, wynika z informacji „Rzeczpospolitej”, która ma wywrzeć presję na posłów i senatorów. A później – na prezydenta, by ewentualnie zawetował nowelizację.

Co sygnalizuje w ostatnich dniach Pałac Prezydencki? W ubiegłym tygodniu minister Małgorzata Paprocka mówiła na antenie radiowej Trójki, że do zmian profrekwencyjnych należy podejść „z optymizmem”. Zastrzegła jednak, że prezydent Andrzej Duda podejmie decyzję po tym, jak zakończy się cały proces legislacyjny.

Politycy PiS nie chcą obstawiać – nawet w kuluarach – jaka będzie decyzja prezydenta. Ale pewne jest jedno, że emocje wokół kodeksu nie ustaną szybko.

Połowa października 2022 roku – prezes PiS Jarosław Kaczyński w trakcie jednego ze spotkań „w terenie” zapowiada zmiany w kodeksie wyborczym. I powstanie „paru tysięcy” nowych komisji wyborczych – tak, by skrócić drogę wyborcom w dniu głosowania. – W niektórych miejscach do lokalu wyborczego jest kawał drogi – mówił Kaczyński. I wskazywał, że szczególnie dotyczy to tzw. „wsi kościelnych”.

Pod koniec stycznia 2023 roku zapowiadane przez Kaczyńskiego zmiany w kodeksie wyborczym przeszły już przez Sejm. Co, jeśli wejdą w życie? Z naszych rozmów z politykami PiS wynika, że Nowogrodzka szacuje, że większa liczba komisji wyborczych – o kilka tysięcy – oznacza wzrost frekwencji wyborczej nawet o 500 tysięcy głosów w skali całego kraju. I to będą głosy na terenach poza dużymi miastami, bo tam ma powstać najwięcej nowych komisji. Szacunki wynikają z badań dotyczących między innymi niegłosujących wyborców.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany
Kraj
Posłowie napiszą nową definicję drzewa. Wskazują na jeden brak w dotychczasowym znaczeniu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii