To był jeden z tych klasycznych pisowskich pomysłów, który pojawił się znikąd. Po prostu pewnego dnia, zaraz po powrocie Donalda Tuska do polskiej polityki, poseł Marek Suski zgłosił projekt „kosmetycznej" nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Jego koledzy objaśniają to prosto: zbliżał się termin przedłużenia koncesji jednemu z TVN-owskich podmiotów, trzeba to było rozstrzygnąć.
W teorii doprecyzowuje się w niej tylko stan prawny. Zakłada, że spółki posiadające (w co najmniej 49 proc.) stacje telewizyjne nie tylko nie mogą mieć siedziby poza Unią Europejską, ale i nie mogą być zależne od firm, które się poza UE znajdują. TVN prowadzi spółka z siedzibą na holenderskim lotnisku. Ale nikt nie ma wątpliwości, gdzie rezydują realni dysponenci.