Politycy tańczący z kolorową prasą

Najważniejsi gracze na polskiej scenie politycznej licytują się na sesje w tabloidach i magazynach. Idą na wybory

Publikacja: 09.02.2010 20:05

Zdjecia Marii i Lecha Kaczyńskich przy światecznym stole ukazały się w styczniowym numerze "Gali"

Zdjecia Marii i Lecha Kaczyńskich przy światecznym stole ukazały się w styczniowym numerze "Gali"

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Tej zimy rodzina premiera Donalda Tuska usiadła do kolacji wigilijnej kilka tygodni przed świętami. Tylko po to, by dać się sfotografować reporterom "Gali". Portale plotkarskie drwiły, że na zdjęciach Kasia Tusk wyglądała jak Shakira, kolumbijska gwiazda muzyki pop.

Kilka tygodni później "Gala" przeniosła się do Pałacu Prezydenckiego. Opublikowała sesję zdjęciową, której bohaterami byli Maria i Lech Kaczyńscy. Patrzyli sobie głęboko w oczy i całowali się po włosach. Prezydent zwierzył się reporterom, że jego córka Marta bała się w dzieciństwie bajek opowiadanych przez Jarosława Kaczyńskiego.

Kolejna rozmowa z Małgorzatą Tusk ukazała się w "Fakcie" po rezygnacji premiera z wyścigu do fotela prezydenckiego. Żona szefa rządu zapewniła, że mąż nie wycofał się ze strachu przed Lechem Kaczyńskim. W serwisie internetowym "Faktu" wywiad zilustrowano zdjęciem państwa Tusków stojących nad patelnią w kuchni.

Skąd szturm czołowych polityków na prasę kolorową? Zdaniem dr. Wojciecha Jabłońskiego, eksperta od wizerunku politycznego, powodem są zbliżające się wybory. – Politycy mają konkretny interes do zrobienia. Będą sięgać po sprawdzone metody Kazimierza Marcinkiewicza, który pokazał nam, jak w tabloidach i prasie kobiecej zwyciężać mamy – przewiduje.

To właśnie były szef rządu PiS jako pierwszy zaczął na masową skalę umawiać się z dziennikarzami prasy kolorowej, co w dziennikarsko-politycznym żargonie określane jest mianem ustawek. Tabloidy pokazywały Marcinkiewicza na zdjęciach ze studniówek i dyskotek, często gościły też w jego mieszkaniu.

– Konrad Ciesiołkiewicz, rzecznik premiera, sam dzwonił do nas z pomysłami na ustawki – wspomina dziennikarz tabloidu. – Potem tę rolę przejął w PiS Adam Bielan, który ustawia braci Kaczyńskich, a w PO poplecznik premiera Sławomir Nowak.

[srodtytul]Waza z zupą Donka[/srodtytul]

Ulubionymi magazynami kobiecymi Tuska są "Gala" i "Viva", a tabloidem "Fakt". Premier nie współpracuje z "Super Expressem", który na początku kadencji podpadł szefowi PO materiałem dotyczącym jego matki.

Prasa kobieca publikuje wywiady z żoną premiera i jego córką oraz reportaże z ich życia codziennego. Zazwyczaj przesłodzone. "Kiedyś Małgorzata Tusk drżała, gdy jej mąż miał przenieść do pokoju wazę z zupą. Bała się, że stłucze wazę, a to przecież cenna rodzinna pamiątka. Teraz nie denerwuje się ani trochę. No bo jeśli jej Donkowi powierzono dobro kraju, to dlaczego nie miałaby mu zaufać w sprawie wazy" – napisała świąteczna "Gala".

Współpraca z "Faktem" polega zwykle na aranżowaniu zdjęć, które mają wyglądać jak robota paparazzi. – Czasem z propozycją tematu dzwoni ktoś z otoczenia Tuska, czasem wychodzi to od nas – mówi jeden z dziennikarzy. – Wszystko rozgrywa się w gronie kilku osób.

Przed ślubem Michała Tuska "Fakt" opublikował zdjęcia, na których syn premiera odkurza mieszkanie. Dzięki tabloidowi dowiedzieliśmy się też, że Kasia Tusk "żadnej pracy się nie boi", bo w wakacje zatrudniła się w sklepie. "Fakt" opisał także spięcie wywołane zakupem przez córkę premiera odważnego kostiumu kąpielowego. Ojciec nie zaakceptował bikini w lamparcie cętki. Na zdjęciu Tusk wybierał nowy kostium dla córki.

[srodtytul]Prezydentowa Muszka[/srodtytul]

Z prasą kolorową państwo Kaczyńscy współpracują na mniejszą skalę niż Tusk. Nie znaczy to, że gardzą tabloidami. W kwietniu 2008 r. na świętowanie 30. rocznicy ślubu Lech Kaczyński umówił się w warszawskiej restauracji nie tylko z żoną, ale też z fotoreporterem "Faktu".

– Mieliśmy w tej restauracji informatora, więc na kolację prezydenckiej pary wysłaliśmy również naszego fotografa – wspomina dziennikarz "Super Expressu".

Lech Kaczyński umawia się także z fotoreporterami na zdjęcia w ośrodku prezydenckim w Juracie. We wrześniu 2009 r. "Fakt" opublikował fotografie pierwszej pary przytulającej się do siebie na plaży.

Współpracownicy prezydenta troszczą się również o wizerunek pierwszej damy. Zadbali, by w 2009 r. udzieliła kilku wywiadów: "Sukcesowi", "Pani" i "Wysokim Obcasom". – W szkole nazywano mnie Muszką, a czasem Muchą Tse-Tse. A mąż mówi do mnie Maluszku – wyznała "Sukcesowi".

Z kolei Jarosław Kaczyński umówił się z "Super Expressem" na zdjęcia przed komputerem. Chcąc zerwać z wizerunkiem osoby, która stroni od nowoczesnych technologii, w asyście dziennikarzy tabloidu założył sobie konto w banku i zrobił zakupy w internetowej księgarni.

[srodtytul]Poseł jak Michał Anioł[/srodtytul]

Dr Wojciech Jabłoński zauważa, że z tabloidami układają się nie tylko pierwszoplanowi politycy: – Zyski są obopólne. Tabloidy mają ciekawe zdjęcie, a politycy darmową reklamę.

Do największej liczby ustawek dochodzi latem, gdy trudno zapełnić gazety. – Zawsze można kupić zdjęcia od agencji zatrudniających paparazzi, ale wiążą się z tym koszty. Taniej jest umówić się z politykiem – mówi jeden z dziennikarzy. – Mamy taką zasadę, że jeśli ktoś zgodzi się na współpracę, to do zdjęć dopisujemy korzystny tekst.

W lipcu 2009 r. "Fakt" opublikował artykuł, w którym wiceszefowa SLD Jolanta Szymanek-Deresz udzielała czytelnikom porad w dziedzinie pielęgnacji ogródka. "Najlepiej nie rzucać się na chwasty, kiedy tylko je zobaczymy. Lepiej wychodzą z ziemi, kiedy trochę podrosną" – zalecała.

Ukazujący się przez kilka miesięcy "Wprost Light" w sezonie ogórkowym opublikował sesję zdjęciową europosła PO Sławomira Nitrasa, który pozował na przedwojennego amanta w stylu Eugeniusza Bodo, i posłanki Platformy Joanny Muchy, wystylizowanej na Larę Croft.

Czasami zakrawa to na absurd. Latem "Super Express" opublikował artykuł mówiący o licznych talentach posła PiS Marka Suskiego. Polityk dał się sfotografować, malując obraz na sztaludze i naprawiając dach. W gazecie opublikowano jego zdjęcie obok podobizn Michała Anioła i Leonarda da Vinci z podpisem "słynni ludzie renesansu". – Gdy zobaczyłem ten tekst, pomyślałem, że grubo przesadzili – mówi "Rz" Suski. – Z propozycją zdjęć wyszedł dziennikarz tabloidu.

Suski to jeden z niewielu polityków otwarcie mówiących o współpracy z bulwarówkami. Większość uznaje, że przyznanie się do ustawki wyborcy źle by odebrali. – Na wydmach widziałem kogoś z aparatem, ale myślałem, że fotografował plażę – tłumaczył się w TVN 24 Sebastian Karpiniuk z PO po publikacji przez "Super Express" jego zdjęć z obnażonym torsem. Tajemnicą poliszynela jest to, że fotografie przyniósł do redakcji sam poseł.

Podobnej linii obrony używają poseł SLD Jerzy Wenderlich i eurodeputowany PiS Tadeusz Cymański. – Tabloidy po prostu wszędzie mają swoich ludzi – mówią, tłumacząc swą częstą obecność na ich łamach. W bulwarówkach można było zobaczyć zdjęcia Wenderlicha z wakacji w Turcji, gdzie szalał na dmuchanym bananie, i fotoreportaż z wizyty Cymańskiego w salonie z garniturami, gdzie wybrał się na zakupy, by "nie być dziadem w Brukseli".

Poseł PiS Joachim Brudziński do współpracy z tabloidami się przyznaje, ale utrzymuje, że robi to dla wyższych celów. Latem wysłał do "Faktu" zdjęcia, na których półnagi pręży mięśnie nad brzegiem jeziora. – Chodziło o to, by gazeta zareklamowała Pojezierze Zachodnie, którego jestem fanem. Dziennikarka napisała, że spędzam wakacje na Mazurach. Promocję szlag trafił – mówi.

[srodtytul]Pułapka na naiwnych[/srodtytul]

– Większość zdjęć publikowanych w naszej gazecie to robota paparazzi. Byłbym jednak hipokrytą, gdybym powiedział, że ustawki z politykami czasami się nie zdarzają – przyznaje redaktor naczelny "Super Expressu" Sławomir Jastrzębowski. – Politycy muszą jednak pamiętać, że naszą rolą nie jest wywoływanie u nich komfortu, ale ich pilnowanie – zaznacza.

Niestety, nie wszyscy politycy o tym pamiętają. Dlatego wpadają czasami w sidła zakładane pod pozorem ustawek. Przytrafiło się to dwóm młodym posłom PiS Mariuszowi Kamińskiemu i Adamowi Hofmanowi, którzy umówili się z "Super Expressem" na zdjęcia podczas gry w squasha. Gdy fotografie się ukazały, politycy z przerażeniem zauważyli nad nimi wielki tytuł "Szpanerzy". Gazeta skrupulatnie wyliczyła, ile kosztowały sportowe ubrania, które mieli na sobie podczas gry. W podobny sposób tabloid obszedł się z Wojciechem Olejniczakiem z SLD, który umówił się z gazetą na sesję zdjęciową podczas jazdy na nartach.

Ofiarą tabloidu padł też poseł PiS Arkadiusz Mularczyk. Latem 2009 r. skusił się na sesję zdjęciową zaproponowaną mu przez pismo "Men's Sport", które chciało zamieścić jego fotografie, gdy uprawia nordic walking, czyli marsz z kijkami. Następnego dnia z "Faktu" Mularczyk dowiedział się, że "Men's Sport" nie istnieje, a sesja była prowokacją. Tabloid wytknął Mularczykowi, że na spotkanie nie przyszedł w sportowym ubraniu, lecz w garniturze. Artykuł zatytułowano szyderczo "Bohater naszych parków".

– Nawet ulubieniec tabloidów musi liczyć się z tym, że pewnego dnia zostanie ukazany w złym świetle – przestrzega rzecznik SLD Tomasz Kalita.

[srodtytul]Maxi-Kazzz[/srodtytul]

Najlepszym przykładem jest Kazimierz Marcinkiewicz. Romans z prasą kolorową, który za czasów premierowania pomógł mu wzbić się na szczyt popularności, nie skończył się happy endem. Niedługo po odejściu Marcinkiewicza z polityki "Fakt" opublikował tekst "MaxiKazzz rusza na łowy". Zasugerował w nim, że były premier podczas wakacji w Egipcie interesował się wszystkimi kobietami poza własną żoną.

Prawdziwa burza rozpętała się jednak w ubiegłym roku, gdy "Super Express" przypadkowo sfotografował Marcinkiewicza w sklepie z biżuterią, dowiadując się tym samym o jego rozwodzie. Marcinkiewicz udzielił gazecie szczerego wywiadu i wysłał zdjęcie swojej dziewczyny.

Nie pomogło. Bulwarówki zaczęły pastwić się nad byłym szefem rządu, przypominając o jego konserwatywnych poglądach. Dziś prasa nie pisze o nim inaczej niż przez pryzmat młodej żony. Media, które wykreowały najpopularniejszego polskiego premiera po 1989 r., przyczyniły się do jego politycznej śmierci.

[i]Autor jest dziennikarzem portalu www.tvp.info[/i]

Tej zimy rodzina premiera Donalda Tuska usiadła do kolacji wigilijnej kilka tygodni przed świętami. Tylko po to, by dać się sfotografować reporterom "Gali". Portale plotkarskie drwiły, że na zdjęciach Kasia Tusk wyglądała jak Shakira, kolumbijska gwiazda muzyki pop.

Kilka tygodni później "Gala" przeniosła się do Pałacu Prezydenckiego. Opublikowała sesję zdjęciową, której bohaterami byli Maria i Lech Kaczyńscy. Patrzyli sobie głęboko w oczy i całowali się po włosach. Prezydent zwierzył się reporterom, że jego córka Marta bała się w dzieciństwie bajek opowiadanych przez Jarosława Kaczyńskiego.

Pozostało 94% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo