Tej zimy rodzina premiera Donalda Tuska usiadła do kolacji wigilijnej kilka tygodni przed świętami. Tylko po to, by dać się sfotografować reporterom "Gali". Portale plotkarskie drwiły, że na zdjęciach Kasia Tusk wyglądała jak Shakira, kolumbijska gwiazda muzyki pop.
Kilka tygodni później "Gala" przeniosła się do Pałacu Prezydenckiego. Opublikowała sesję zdjęciową, której bohaterami byli Maria i Lech Kaczyńscy. Patrzyli sobie głęboko w oczy i całowali się po włosach. Prezydent zwierzył się reporterom, że jego córka Marta bała się w dzieciństwie bajek opowiadanych przez Jarosława Kaczyńskiego.
Kolejna rozmowa z Małgorzatą Tusk ukazała się w "Fakcie" po rezygnacji premiera z wyścigu do fotela prezydenckiego. Żona szefa rządu zapewniła, że mąż nie wycofał się ze strachu przed Lechem Kaczyńskim. W serwisie internetowym "Faktu" wywiad zilustrowano zdjęciem państwa Tusków stojących nad patelnią w kuchni.
Skąd szturm czołowych polityków na prasę kolorową? Zdaniem dr. Wojciecha Jabłońskiego, eksperta od wizerunku politycznego, powodem są zbliżające się wybory. – Politycy mają konkretny interes do zrobienia. Będą sięgać po sprawdzone metody Kazimierza Marcinkiewicza, który pokazał nam, jak w tabloidach i prasie kobiecej zwyciężać mamy – przewiduje.
To właśnie były szef rządu PiS jako pierwszy zaczął na masową skalę umawiać się z dziennikarzami prasy kolorowej, co w dziennikarsko-politycznym żargonie określane jest mianem ustawek. Tabloidy pokazywały Marcinkiewicza na zdjęciach ze studniówek i dyskotek, często gościły też w jego mieszkaniu.