O śledztwie w sprawie obecnego prezesa telewizji publicznej poinformował „Newsweek”.
W piątek informacje te potwierdziła prokuratura. Chodzi o sprawę z 2004 roku. Według doniesienia złożonego przez „osobę fizyczną” Andrzej Urbański, ówczesny wiceprezydent stolicy, miał wtedy wziąć łapówkę od firmy wywożącej śmieci – Sita. Za dawanie zleceń tej firmie miał przyjąć 300 tysięcy złotych. Grozi za to do 12 lat więzienia.
Urbański posądzeniom o przyjęcie łapówki zdecydowanie zaprzecza: – Nie mam i nie mogłem mieć z tą sprawą nic wspólnego – napisał w oświadczeniu przekazanym mediom. Wyjaśniał, że w jego kompetencjach jako wiceprezydenta Warszawy nie mieściła się odpowiedzialność ani za miejskie przetargi, ani za oczyszczanie stolicy. – Nie było zresztą żadnego zlecania tego typu usług. W Warszawie działało Biuro Zamówień Publicznych, które prowadziło jawne przetargi – dodał. Podkreślał także, że w czasie gdy zasiadał w ratuszu, koszty usług zlecanych w mieście spadły w porównaniu z 2003 rokiem.
O prokuratorskim postępowaniu nic nie wiedzą przedstawiciele firmy Sita. Po tej informacji prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz wysłała kontrolę do Zarządu Oczyszczania Miasta.
To nie jedyne śledztwo związane z byłym wiceprezydentem Warszawy. Niemal rok temu prokuratura sprawdzała nieprawidłowości przy przetargu na wagony Szybkiej Kolei Miejskiej. Urbański zaprzeczał wtedy, by przetarg organizował czy nadzorował. Śledztwo umorzono, bo prokuratorzy nie dopatrzyli się cech przestępstwa.