Bondaryk milczy i pozywa

Obrońca brata szefa ABW powołuje się na znajomość z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ćwiąkalskim.

Aktualizacja: 29.01.2008 11:16 Publikacja: 28.01.2008 20:23

Krzysztof Bondaryk

Krzysztof Bondaryk

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Dokumentów dotyczących sprawy przemytu złota, w którą zamieszany jest Marek B., brat szefa ABW, zażądał od białostockiej prokuratury Krzysztof Parchimowicz – dyrektor Biura do spraw Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej – dowiedziała się "Rz" ze źródeł zbliżonych do Ministerstwa Sprawiedliwości.

Jak ustaliła "Rz", zarzuty w tej sprawie usłyszeli jedynie dwaj podejrzani. Marek B. oraz jego wspólnik w firmie Sandra Andrzej T. Dwaj inni mężczyźni, którzy w połowie lat 90. przerzucili z Belgii 700 kilogramów złota, uniknęli odpowiedzialności, bo sprawa się już przedawniła. Wprawdzie właścicielom Sandry postawiono zarzuty nabycia złota z czynu zabronionego, czyli przemytu, jednak całej sprawie również grozi przedawnienie. Zarzuty postawione zostały w oparciu o kodeks karny skarbowy, a tym przypadku okresy przedawnień są krótsze. Na dodatek, jak już pisaliśmy, od 2006 roku postępowanie jest zawieszone. Urząd skarbowy bada kwestie zaległości podatkowych firmy Sandra. Bez wyników postępowania urzędu skarbowego prokuratorzy nie mogą wnieść aktu oskarżenia. Najpoważniejsze zarzuty przedawnią się w tym roku. Dodatkowo z funkcji prokuratora apelacyjnego został odwołany nadzorujący sprawę prokurator Sławomir Luks. Zdymisjonował go minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski.

Obrońca Marka B. mecenas Władysław H. (sam oskarżony o udział w aferze korupcyjnej w suwalskim wymiarze sprawiedliwości) chwali się swoją znajomością z szefem resortu sprawiedliwości Zbigniewem Ćwiąkalskim. – Bardzo dobrze znam ministra profesora – powiedział "Rz".

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski przyznaje, że zna Władysława H. – Nie jest to jednak znajomość prywatna. Poznałem go jako szefa Departamentu Koncesji i Zezwoleń MSW. Nie widziałem go co najmniej od czterech lat – twierdzi minister. Dodaje, że według jego wiedzy H. nie interweniował ostatnio w żadnych sprawach w resorcie. Czy mógł zabiegać o odwołanie prokuratora Sławomira Luksa lub w sprawie Marka B.? – Na pewno u mnie nie było żadnych prób wpłynięcia – zapewnia minister sprawiedliwości.

Dziś szef ABW nie udzielał żadnych wypowiedzi na temat afery, w której postawiono zarzuty jego bratu. Komunikował się jedynie przez swoje biuro prasowe. Przed publikacją poniedziałkowego tekstu o Marku B. pytaliśmy szefa ABW o powiązania z całą sprawą i ewentualny związek z odwołaniem ze stanowiska szefa Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku Sławomira Luksa.

ABW dopiero po publikacji "Rz" odniosła się do części informacji zawartych w tekście. "Nieprawdą jest, jakoby pan Krzysztof Bondaryk w jakikolwiek sposób interweniował w sprawie odwołania prokuratora apelacyjnego w Białymstoku pana Sławomira Luksa. Nieprawdą jest również, że pan Krzysztof Bondaryk miał jakikolwiek związek z rzekomym zaniechaniem czynności służbowych przez policję w Białymstoku. Podłą insynuacją jest główna teza artykułu, że jako szef Delegatury UOP w Białymstoku pan Krzysztof Bondaryk tolerował działania niezgodne z prawem" – napisano w oświadczeniu.

Wieczorem Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego poinformowała, że skierowała pozwy przeciwko autorowi tekstu oraz redakcji "Rz". Jednocześnie poinformowała, że nie będzie udzielać informacji na temat spraw przez nas opisanych.

"Szef ABW nie zamierza w żaden sposób wykorzystywać kierowanej przez siebie Agencji dla celów prywatnych i w związku z tym Agencja nie będzie udzielać żadnych informacji na temat prywatnej sfery życia pana Krzysztofa Bondaryka, zaś dalsze informacje nt. podejmowanych kroków prawnych będą udzielane wyłącznie przez jego pełnomocników prawnych i procesowych" – napisała major Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska, która pełni obowiązki rzecznika prasowego ABW.

Dokumentów dotyczących sprawy przemytu złota, w którą zamieszany jest Marek B., brat szefa ABW, zażądał od białostockiej prokuratury Krzysztof Parchimowicz – dyrektor Biura do spraw Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej – dowiedziała się "Rz" ze źródeł zbliżonych do Ministerstwa Sprawiedliwości.

Jak ustaliła "Rz", zarzuty w tej sprawie usłyszeli jedynie dwaj podejrzani. Marek B. oraz jego wspólnik w firmie Sandra Andrzej T. Dwaj inni mężczyźni, którzy w połowie lat 90. przerzucili z Belgii 700 kilogramów złota, uniknęli odpowiedzialności, bo sprawa się już przedawniła. Wprawdzie właścicielom Sandry postawiono zarzuty nabycia złota z czynu zabronionego, czyli przemytu, jednak całej sprawie również grozi przedawnienie. Zarzuty postawione zostały w oparciu o kodeks karny skarbowy, a tym przypadku okresy przedawnień są krótsze. Na dodatek, jak już pisaliśmy, od 2006 roku postępowanie jest zawieszone. Urząd skarbowy bada kwestie zaległości podatkowych firmy Sandra. Bez wyników postępowania urzędu skarbowego prokuratorzy nie mogą wnieść aktu oskarżenia. Najpoważniejsze zarzuty przedawnią się w tym roku. Dodatkowo z funkcji prokuratora apelacyjnego został odwołany nadzorujący sprawę prokurator Sławomir Luks. Zdymisjonował go minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski.

Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej