Którym politykom?
Nie ujawnię teraz nazwisk. Prokuratura tylko czeka, żebym podał jakieś szczegóły z toczącego się postępowania, żeby mnie zatrzymać, postawić zarzuty i wystąpić o kolejne tymczasowe aresztowanie.
Co ma pranie brudnych pieniędzy, poświadczenie nieprawdy i przywłaszczenie 50 mln zł do sektora paliwowego?
Gdybym nie usłyszał tych zarzutów, byłbym wolny w grudniu 2006 roku. Prokuratura stawiała mi kolejne absurdalne zarzuty, żeby zatrzymać mnie w areszcie. Przelałem pieniądze z konta należącej do mnie firmy na prywatny rachunek i usłyszałem zarzut prania brudnych pieniędzy. Intencje prokuratury w Katowicach, która chciała, żebym nie wyszedł na wolność, obnażył Sąd Apelacyjny w Warszawie. Powiedział, że przetrzymywanie mnie w areszcie było bezpodstawne. Prokuratura była tylko wykonawcą politycznego zamówienia.
Ma pan pięć zarzutów, m.in. posługiwania się sfałszowanym prawem jazdy, częstowania współwięźnia skrętami faszerowanymi narkotykami.
Prawo jazdy kupiłem w amerykańskiej firmie Hill, która działa oficjalnie. Amerykański Departament Stanu namawia nie tylko własnych obywateli podróżujących po krajach zagrożonych terroryzmem do wyrabiania dokumentów nieistniejących państw. Byłem w Indonezji, gdy trwała walka o niepodległość Timoru Wschodniego. Paszport zostawiłem w hotelu, a w kieszeni nosiłem wydane w 1995 r. „prawo jazdy” Hondurasu Brytyjskiego, który w 1973 r. zmienił nazwę na Belize. Obecność polskich żołnierzy w Iraku byłaby wystarczającym powodem, żeby popaść w tarapaty w Indonezji. To tam w 2002 roku w wyniku zamachu terrorystycznego na Bali zginęło ponad 200 osób.