Polski samolot był „o sekundy” od zderzenia w powietrzu z inną maszyną z powodu fatalnej znajomości angielskiego przez polskich pilotów – poinformował brytyjski dziennik „The Times”, powołując się na sprawozdanie Brytyjskiego Wydziału Śledztw Lotniczych (AAIB).
Biuro prasowe AAIB nie chciało komentować incydentu z 4 czerwca 2007 roku nad londyńskim lotniskiem Heathrow. – Proszę przeczytać nasz raport. Z niego jednoznacznie wynika, że załoga lotu 282 miała problemy w porozumieniu się z kontrolerem lotów – mówi „Rz” rzecznik AAIB David Stewart.
Samolot tuż po starcie zaczął mieć problemy z systemem nawigacyjnym. Przyrządy służące do określenia pozycji zgasły. Boeing 737 z 95 pasażerami miał ponad pół godziny krążyć nad lotniskiem, bo piloci nie potrafili porozumieć się z wieżą.
„O mało nie doszło do zderzenia z inną maszyną, kiedy lot 282 zamiast na północny wschód poleciał w kierunku północnym” – czytamy w raporcie AAIB. – „Drugi pilot pomylił wschód z zachodem. Po starcie poprosił wieżę kontrolną o pomoc w nawigacji. Kontroler kazał maszynie lecieć w kierunku północno-wschodnim. Po chwili zauważył jednak, że maszyna leci na północ. Poinformował załogę, ale jej odpowiedź była niezrozumiała. Po chwili znów skontaktował się z kokpitem i kazał maszynie zrobić zwrot o 90 stopni. Pilot zatwierdził instrukcje, ale zamiast na północny wschód skierował maszynę na zachód. Wtedy doszło do wymiany zdań między wieżą a kokpitem, z której jasno wynikało, że pilot nie rozumie instrukcji”.
Jednak zdaniem LOT to nie znaczy, że piloci nie znali angielskiego. – Zachowali się zgodnie z procedurami i bezpiecznie posadzili samolot – mówi rzecznik firmy Wojciech Kądziołka. Według niego to niemożliwe, by pilot nie znał angielskiego.