– Kancelaria Prezydenta chce dalej ciągnąć tę wstydliwą sprawę – stwierdziła w sobotę w Radiu Zet Monika Olejnik.
Chodzi o jej rozmowę z Lechem Kaczyńskim po środowej „Kropce nad i” w TVN 24, którą emitowano z Brukseli. Prezydent miał grozić dziennikarce słowami: „Stokrotka, jest pani na mojej krótkiej liście, pożałuje pani tego, wykończę panią, nie obronią pani agenci służb specjalnych Walterowie” (chodziło o właścicieli stacji TVN).
Niektóre media twierdzą, że prezydent mówił wręcz TW Stokrotka, sugerując, iż Olejnik była agentem specsłużb PRL.
Współpracownicy prezydenta tłumaczyli, że „krótka lista” to tylko towarzyskie określenie grona osób, które prezydent przestał lubić. Kaczyński zadzwonił do Olejnik z przeprosinami i wysłał jej kwiaty. Dziennikarka przeprosiny przyjęła i strony uznały, że to zamyka sprawę.
Mimo to ma ona ciąg dalszy. – To, co zostało napisane o starciu prezydenta z dziennikarką, to gruba przesada – powiedział w sobotę w radiowej Trójce szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki. Relacjonował przyczyny wzburzenia Kaczyńskiego: – Doszło do niezbyt przyjemnej rozmowy po tym, jak na pytanie dotyczące Lecha Wałęsy prezydent powiedział, że wcześniej wielokrotnie on i jego brat byli obrażani przez Wałęsę. Olejnik dała do zrozumienia, że brata prezydenta obrażać można, co go zdenerwowało.