[b][link=http://blog.rp.pl/pawelbravo/2009/05/16/pawel-bravo-dobijanie-gadow/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Apokaliptyczne hasła na pierwszych stronach to streszczenie danych o PKB za I kwartał, dopiero co opublikowanych oficjalnie, ale mających w sumie wartość historyczną i na pewno nie mogących stanowić o całości obrazu sytuacji. Pamiętam, że nie dalej jak we wtorek polskie wydanie „Financial Times“ w sieci omawiało świeższe dane i bardziej subtelne wskaźniki tytułem: „Kryzys już po punkcie przesilenia“ – za co ręczyli w tekście prezes Europejskiego Banku Centralnego oraz eksperci OECD. Jeszcze tydzień wcześniej ta sama gazeta zapewniała, że „Bruksela widzi koniec recesji“, choć przewiduje dalszy wzrost bezrobocia (ten sam, który „Wyborcza“ zauważa dopiero dziś). Najrozsądniej chyba stwierdzić: „jakoś to będzie“. Obawiam się, że nic mądrzejszego nie będę mógł Państwu zaproponować przez następne paredziesiąt kryzysowych weekendów.
Na poziom konkretu schodzi za to niezawodna językowo Zyta Gilowska. „Świat jest ciężko chory na niewydolność wątroby. Wyglądało na to, że będzie marskość“ – mówi w wywiadzie w „Polsce“. Była minister finansów przebija dotąd najgorszą prognozę deficytu budżetowego stawianą przez prof. Gomułkę i mówi o 80 miliardach, oraz wiesza psy na rządzie za bezczynność i opieszałość. Dowiadujemy się też, że pani profesor nie ma planów powrotu do polityki – co za wszelką cenę chcą podważyć autorzy jej sylwetki w „Dzienniku“(„PiSowska Wunderwaffe“). Autorzy silą imaginację, ale jedyne, co zostaje po lekturze, to wiedza, że prezes Kaczyński Gilowską lubi, a prezydent Kaczyński być może mianuje ją za rok do Rady Polityki Pieniężnej.
W wywiadzie z Gilowską wątek „bajek“ opowiadanych przez Platformę musiał zahaczyć o obowiązkowy punkt analiz politycznych tej wiosny, czyli PR i pytanie komu służy Janusz Palikot. „Nie uważam że rząd ma znakomity PR. To raczej PR ma rząd“ i dalej: „Palikot jest marionetką w rękach Donalda Tuska? – Nie w rękach Donalda Tuska – W czyich? – Ostre pytane“. Ten suspens trochę rozładuje nam czołówkowy materiał „Dziennika“, którego clou stanowi opis związków żołądkowego magnata z PR-owcem tytułującym się „magikiem głównym“ Jackiem Prześlugą. To on miał jakoby wynaleźć gumowego penisa jako narzędzie walki politycznej oraz stoi za innymi głośnymi zgrywami Palikota.
Dziennikowy tekst idzie w stronę śledztwa na temat lukratywnych kontraktów od instytucji państwowych, jakie dostają firmy Prześlugi od kiedy pracuje dla Palikota. Ale mi czerwoną lampkę zapaliła krótka wzmianka przypominająca, że tenże Prześluga kierował przez półtora roku spółką PKP-Intercity i to w czasach, kiedy zaczęła się ona dobrze wyróżniać na tle reszty zdychających polskich kolei. Pamiętam akcje marketingowe, które świadczyły, że ktoś myśli o pasażerach jak o klientach, a nie jak o ładunku i próbuje np. zachęcić ich różnymi sprytnymi zniżkami. Materialnych zmian w Intercity nie było wiele, przemalowane na biało wagony śmierdziały tak samo, ale „doświadczenie konsumenta“ zmieniło się skokowo na lepsze. Zaiste twórca biletu weekendowego to naprawdę godny przeciwnik PiSowskich spin-doktorów.