W 1998 roku, tuż przed startem jesiennej ramówki, Stanisław Tyczyński, prezes RMF FM, spotkał się z zespołem na jednej z ostatnich odpraw. Omawiano przygotowane nowości.
- Pamiętam, że jedną z nich miało być prowadzenie serwisów informacyjnych na dwa głosy: męski i żeński – wspomina jeden z byłych pracowników stacji. – Na spotkanie wpadł nagle człowiek z biura analiz, wołając, że Zetka już od dziś wprowadziła taką nowinkę. Prezes skwitował to krótko: zaczynamy natychmiast.
– Potem był wściekły, podejrzewał jakiś przeciek – mówi dziennikarz RMF FM, dziś pracujący w jednym z dzienników ogólnopolskich. – Ale tak naprawdę to rywalizacja była wtedy niesłychanie zacięta i wszyscy szukali sposobów na wyprzedzenie przeciwnika. Nic dziwnego, że niekiedy w tym samym czasie wpadano na podobne pomysły.
Były to czasy, kiedy RMF FM i Radio Zet szły niemal łeb w łeb i zawzięcie walczyły o każdego słuchacza, bo nawet niewielkie wahnięcie mogło zdecydować o tym, kto w kolejnym miesiącu wygra w pomiarach słuchalności. W pierwszym kwartale 1997 roku RMF wyprzedzał Zetkę minimalnie (31 proc. do 30,2 proc. – dane OBOP opublikowane w miesięczniku "Press").
Dziś bije ją na głowę. Jak to się stało, że świętą wojnę wygrała ekipa z Krakowa, i to tak zdecydowanie, że po 14 latach szefowania Radiu Zet pracę stracił Robert Kozyra?