Po dwóch latach badania sprawy i przesłuchaniach dziesiątków świadków śledczy szykują się do zamknięcia postępowania „przeciekowego”.
– Mam nadzieję, że decyzja w tej sprawie zostanie podjęta do września – mówi „Rz” prokurator krajowy Edward Zalewski.
Z informacji „Rz” wynika, że prokuratorzy nie wytropili źródła słynnego przecieku i nie będą w stanie nikomu postawić zarzutów. Zebrane dotąd dowody – według wiedzy „Rz” – nie pozwalają nawet jednoznacznie stwierdzić, czy słynny przeciek, o którym mówiono, że udaremnił akcję CBA w Ministerstwie Rolnictwa, w ogóle miał miejsce. I czy istotnie ktoś ostrzegł ówczesnego wicepremiera Andrzeja Leppera przed CBA. Wszystko wskazuje na to, że pozostaną jedynie hipotezy.
Słynna operacja miała wykryć korupcję w resorcie rolnictwa. Ale spaliła na panewce. Pośrednik Piotr R. nieoczekiwanie wycofał się z wzięcia łapówki za odrolnienie ziemi na Mazurach od podstawionego agenta CBA. A Lepper, do którego miała trafić część pieniędzy, w ostatniej chwili odwołał spotkanie z R.
Gdy latem 2007 r. ujawniono finał nieudanej operacji, sugestia była wyraźna: spalił ją przeciek, za którym miał stać były szef MSWiA Janusz Kaczmarek.