Adwokat Wojciech Woźniacki w mowie końcowej argumentował, że akt oskarżenia został oparty na pomówieniach, na dodatek bardzo niespójnych. Część świadków wycofała przed sądem zeznania złożone w prokuraturze. Dlatego prosił o odważny, a nie salomonowy wyrok. – Prokuratura zbierała materiały obciążające metodami wydobywczymi, a pomijała wszelkie dowody na korzyść oskarżonych - przekonywał.
Sąd zapowiedział, że może dojść do zmiany kwalifikacji czynów i Kostrzewa może odpowiadać wyłącznie za niedopełnienie obowiązków służbowych, a nie - jak w akcie oskarżenia - także za przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści osobistych, poplecznictwo i podżeganie do poświadczenia nieprawdy w dokumentacji. Jeśli tak się stanie, sąd będzie mógł wymierzyć karę najwyżej 2 lat pozbawienia wolności, a nie dziesięciu. – Żaden wyrok skazujący, nawet z warunkowym zawieszeniem wykonywania kary, nie będzie mnie satysfakcjonował – zapowiada Aldona Kostrzewa.
[srodtytul] Pomówiona komendant [/srodtytul]
W 2006 roku na polecenie prokuratury zatrzymano i osadzono w aresztach dyrektora szpitala w Brzezinach Jana Krakowiaka i policjantów z miejscowego garnizonu. Dyrektor w czerwcu 2003 r. miał po pijanemu wjechać w znak drogowy, a policjanci zatuszować przestępstwo. Kostrzewa, która wówczas pełniła obowiązki zastępcy komendanta wojewódzkiego policji, sama zgłosiła się do prokuratury, żeby złożyć wyjaśnienia. W ten sposób uniknęła aresztowania, ale był to koniec jej kariery w policji.
Dlaczego? Jedną z osób, której postawiono zarzuty była Joanna W.-M. naczelnik wydziału dochodzeniowego komendy w Brzezinach. Początkowo twierdziła, że jest niewinna, ale po kilku dniach spędzonych w areszcie powiedziała, że zamiast dyrektora w alkotest dmuchał towarzyszący jej policjant. Obciążała Kostrzewę, która miała telefonicznie namówić podwładną, żeby „skręciła” sprawę. Pani szeryf zaprzeczyła zarzutom. Nie przyznali się też pozostali oskarżeni policjanci, a dyrektor szpitala utrzymywał od początku, że był trzeźwy. – Z powodu upału zasłabłem za kierownicą – tłumaczył.