Sądny dzień szeryfa w spódnicy

Sąd w Rawie Mazowieckiej wyda jutro wyrok w sprawie byłej szefowej łódzkiej policji Aldony Kostrzewy oskarżonej o udział w tuszowaniu kolizji drogowej, którą miał spowodować po pijanemu dyrektor szpitala w Brzezinach. Była pani komendant, zwana szeryfem w spódnicy, oczekuje na wyrok uniewinniający.

Aktualizacja: 06.10.2009 21:07 Publikacja: 06.10.2009 18:40

Aldona Kostrzewa w 2005 roku

Aldona Kostrzewa w 2005 roku

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Adwokat Wojciech Woźniacki w mowie końcowej argumentował, że akt oskarżenia został oparty na pomówieniach, na dodatek bardzo niespójnych. Część świadków wycofała przed sądem zeznania złożone w prokuraturze. Dlatego prosił o odważny, a nie salomonowy wyrok. – Prokuratura zbierała materiały obciążające metodami wydobywczymi, a pomijała wszelkie dowody na korzyść oskarżonych - przekonywał.

Sąd zapowiedział, że może dojść do zmiany kwalifikacji czynów i Kostrzewa może odpowiadać wyłącznie za niedopełnienie obowiązków służbowych, a nie - jak w akcie oskarżenia - także za przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści osobistych, poplecznictwo i podżeganie do poświadczenia nieprawdy w dokumentacji. Jeśli tak się stanie, sąd będzie mógł wymierzyć karę najwyżej 2 lat pozbawienia wolności, a nie dziesięciu. – Żaden wyrok skazujący, nawet z warunkowym zawieszeniem wykonywania kary, nie będzie mnie satysfakcjonował – zapowiada Aldona Kostrzewa.

[srodtytul] Pomówiona komendant [/srodtytul]

W 2006 roku na polecenie prokuratury zatrzymano i osadzono w aresztach dyrektora szpitala w Brzezinach Jana Krakowiaka i policjantów z miejscowego garnizonu. Dyrektor w czerwcu 2003 r. miał po pijanemu wjechać w znak drogowy, a policjanci zatuszować przestępstwo. Kostrzewa, która wówczas pełniła obowiązki zastępcy komendanta wojewódzkiego policji, sama zgłosiła się do prokuratury, żeby złożyć wyjaśnienia. W ten sposób uniknęła aresztowania, ale był to koniec jej kariery w policji.

Dlaczego? Jedną z osób, której postawiono zarzuty była Joanna W.-M. naczelnik wydziału dochodzeniowego komendy w Brzezinach. Początkowo twierdziła, że jest niewinna, ale po kilku dniach spędzonych w areszcie powiedziała, że zamiast dyrektora w alkotest dmuchał towarzyszący jej policjant. Obciążała Kostrzewę, która miała telefonicznie namówić podwładną, żeby „skręciła” sprawę. Pani szeryf zaprzeczyła zarzutom. Nie przyznali się też pozostali oskarżeni policjanci, a dyrektor szpitala utrzymywał od początku, że był trzeźwy. – Z powodu upału zasłabłem za kierownicą – tłumaczył.

[srodtytul] Opinie biegłych na podstawie zeznań [/srodtytul]

Kluczem do zatrzymania dyrektora i postawienia mu zarzutów jazdy po pijanemu była opinia biegłego sporządzona po trzech latach od zdarzenia. Jedynym obciążającym go dowodem były zeznania świadków. Na ich podstawie biegły stwierdził, że dyrektor miał 2 promile alkoholu.

Przez ostatni rok sąd zbierał kolejne opinie biegłych. Kluczowa dla sprawy okazała się ostatnia, zamówiona przez sąd w katedrze Medycyny Sądowej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Biegła z zakresu toksykologii profesor Maria Kłys stwierdziła, że w takim przypadku zeznań świadków można jedynie przypuszczać, że dyrektor jechał pod wpływem alkoholu.

[srodtytul] To miał być proces polityczny [/srodtytul]

Aldona Kostrzewa jest najbardziej znaną z oskarżonych w tej sprawie. Prokuratura postawiła w śledztwie tezę, że wraz z panią komendant incydent drogowy z udziałem dyrektora szpitala tuszowali jej przełożeni i politycy. Naczelnik Joanna W.-M. pomówiła Kostrzewę, a poprzez panią komendant powiatową śledczy chcieli trafić do ówczesnego komendanta wojewódzkiego. Ten miał wskazać za wspólników Krzysztofa Janika, ówczesnego ministra spraw wewnętrznych i administracji oraz premiera Leszka Millera. Dlaczego prokuratorzy chcieli dotrzeć do najbardziej wpływowych ówczesnych polityków, nie wiadomo. Obaj byli przesłuchiwani w charakterze świadków i zgodnie oświadczyli, że ze sprawą nie mają nic wspólnego, nie znają ani oskarżonych policjantów ani dyrektora szpitala.

Adwokat Wojciech Woźniacki w mowie końcowej argumentował, że akt oskarżenia został oparty na pomówieniach, na dodatek bardzo niespójnych. Część świadków wycofała przed sądem zeznania złożone w prokuraturze. Dlatego prosił o odważny, a nie salomonowy wyrok. – Prokuratura zbierała materiały obciążające metodami wydobywczymi, a pomijała wszelkie dowody na korzyść oskarżonych - przekonywał.

Sąd zapowiedział, że może dojść do zmiany kwalifikacji czynów i Kostrzewa może odpowiadać wyłącznie za niedopełnienie obowiązków służbowych, a nie - jak w akcie oskarżenia - także za przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści osobistych, poplecznictwo i podżeganie do poświadczenia nieprawdy w dokumentacji. Jeśli tak się stanie, sąd będzie mógł wymierzyć karę najwyżej 2 lat pozbawienia wolności, a nie dziesięciu. – Żaden wyrok skazujący, nawet z warunkowym zawieszeniem wykonywania kary, nie będzie mnie satysfakcjonował – zapowiada Aldona Kostrzewa.

Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo