Bilans kilkumiesięcznej pracy komisji hazardowej – rekordowo krótkiej w porównaniu z innymi komisjami, o czym zadecydowała rządząca większość – to co najmniej trzy prawdy na temat afery. Prawda PO, prawda Bartosza Arłukowicza i prawda posłów PiS. Oraz nieśmiałe votum separatum Franciszka Stefaniuka z PSL. Każda z nich wyrażona w złożonych w piątek zdaniach odrębnych.
Swoistym kuriozum jest złożenie zdania odrębnego przez Mirosława Sekułę (PO). Najpierw jako przewodniczący komisji i jej sprawozdawca przedstawił raport końcowy – dokument formalnie wspólny, ale powstały w wyniku przegłosowania różnych, często niespójnych poprawek. Później zaś przedstawił własną wersję wydarzeń.
Jednak nie jest tak, że afera hazardowa to tak niejednoznaczne wydarzenie, iż trzeba ją prezentować niczym sejmową wersję filmu „Rashomon”. W arcydziele Akiry Kurosawy rzeczywiście nie było wiadomo, czy jeden z bohaterów padł ofiarą morderstwa, pojedynku, czy też popełnił samobójstwo. Z wynikiem prac komisji jest inaczej. Raport końcowy to hybryda dzieła Sekuły, w którym poseł PO chciał oczyścić kierownictwo własnej partii i obciążyć poprzedników, z kilkudziesięcioma poprawkami, których celem było usunięcie najbardziej absurdalnych zapisów. Udało się to tylko częściowo. Dziś z ostatecznego kształtu niezadowoleni są wszyscy, nawet posłowie Platformy.
Zdanie odrębne Sekuły, poparte przez dwóch pozostałych posłów PO, to powrót do pierwotnej wersji raportu. Czyli: afera, jeśli była, to głównie za czasów PiS i SLD. Sekuła uwzględnił m.in. poprawkę Sławomira Neuman- na mówiącą o niewiarygodnych zeznaniach dotyczących spotkania Mirosława Drzewieckiego i Ryszarda Sobiesiaka na Florydzie. Oraz kilka drobniejszych zmian, ale wymowa została ta sama: PO jest czysta, a afera była wynikiem prowokacji CBA.
Posłowie PiS złożyli kilkudziesięciostronicowy kontrraport. Opatrzyli go mottem – cytatem z zeznań Donalda Tuska: „Mnie sformułowanie afera hazardowa nie przeszkadza. Tak jest, przez wiele tygodni wiele gorszących aspektów i zachowań różnych ludzi (...) pozwala na używanie tego typu sformułowania”. Ich wersja obciąża głównie szefa rządu i jego otoczenie – stąd wnioski do prokuratury z zarzutami wobec Tuska i Tomasza Arabskiego. Dokument składa się w poważnym stopniu z tych poprawek, które Beata Kempa i Andrzej Dera próbowali bez powodzenia dodać do raportu.