[link=http://www.rp.pl/artykul/576502.html" "target=_blank]Piątkowa „Rz” ujawniła[/link], że w PO jest grupa posłów i doradców, którzy namawiają premiera do tego, by wybory odbyły się już na wiosnę. Donald Tusk na razie mówi „nie”.
Doradca prezydenta prof. Tomasz Nałęcz uznał w „Salonie politycznym Trójki” wcześniejsze wybory za mało przekonujący scenariusz. – Decyzja jest w ręku większości sejmowej – przypomniał. Jak zaznaczył, bez decyzji PO w ogóle nie ma o czym mówić, a i tak głosów samej Platformy nie wystarczy do skrócenia kadencji (potrzeba konstytucyjnej większości dwóch trzecich). – Posłowie niechętnie skracają kadencję, bo nie wszyscy mają pewność odnowienia mandatu – dodał Nałęcz, który jest zwolennikiem konstytucyjnego, czyli jesiennego, terminu.
Za jesiennymi wyborami opowiada się też Bartosz Arłukowicz (Klub SLD). Przewiduje jednak, że dojdzie do skrócenia kadencji, bo może być to na rękę PO. – Premier może przyspieszyć wybory, by nie dopuścić do umocnienia się stowarzyszenia Polska Jest Najważniejsza i Ruchu Poparcia (Janusza Palikota – red.) – oceniał w Radiu TOK FM.
Premier wypowiedział się na temat wcześniejszych wyborów we wtorek. –Nie sądzę, by ktokolwiek miał dzisiaj taki poważny pomysł – mówił.
Za skróceniem kadencji Sejmu jest Klub PJN. Zdaniem jego liderki Joanny Kluzik-Rostkowskiej kampania spowoduje chaos podczas prezydencji Polski w UE.