Groźna rozrywka maszynisty

Pracownik metra z kolegami zatrzymywał pociągi na trasie Warszawa – Łódź. Ma zarzut dywersji

Publikacja: 22.04.2011 01:24

Trzech oskarżonych wysyłało awaryjne sygnały „radio-stop” do maszynistów pociągów

Trzech oskarżonych wysyłało awaryjne sygnały „radio-stop” do maszynistów pociągów

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

– Trzeba być kompletnym idiotą, żeby robić takie rzeczy – nie przebiera w słowach prof. Janusz Dyduch z Polskiej Akademii Nauk. – To zagrożenie dla ciągłości ruchu kolejowego. Najmniejszy problem to generowanie opóźnień na całej trasie. W skrajnej sytuacji mogło dojść do katastrofy kolejowej.

Z ustaleń śledczych wynika, że maszynista z metra i jego dwaj koledzy przez rok zatrzymywali pociągi na trasie Warszawa – Łódź, np. w rejonie warszawskich dworców: Centralnego i Zachodniego, oraz stacji Okęcie, a także w Pruszkowie i Grodzisku Mazowieckim. Jak? Drogą radiową wysyłali do maszynistów pociągów awaryjne sygnały „radio-stop".

Rekordowego wieczoru zatrzymali w ten sposób 59 pociągów – PKP Intercity i Cargo oraz samorządowych InterRegio i Kolei Mazowieckich. Innej nocy sygnał wysłali 36 razy. Jak sami mówią, dla zabawy.

Syndrom podpalacza

Akt oskarżenia trafił właśnie do Sądu Okręgowego w Łodzi. Oskarżeni to 34-letni Marcin Sz. – maszynista Metra Warszawskiego, 29-letni Adam G. i 34-letni informatyk Michał Rz. Całej trójce zarzucono użycie radiowego urządzenia nadawczo-odbiorczego bez zezwolenia, czyli dywersję informatyczną.

Wysyłany przez sprawców sygnał „radio-stop" oznacza niebezpieczeństwo na szlaku kolejowym. Powoduje automatyczne hamowanie składu. Urządzenia odbierające sygnał są w kabinach maszynistów i w nastawniach dyżurnych ruchu.

– Mężczyźni mieli przy sobie radiotelefony. Podpinając się np. pod antenę zamontowaną na domu, nadawali „radio-stop" – wyjaśnia Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

Pierwszy w ręce Straży Ochrony Kolei wpadł w lipcu 2010 r. Marcin Sz. W branży kolejowej krąży wersja, że zgubił go „syndrom podpalacza". Chciał na własne oczy zobaczyć, jak pociągi stają. Dlatego wszedł na teren kolejowy za blisko nadajnika.

– Mieliśmy sygnały o tym, że na szlaku kolejowym Skierniewice – Rawka bardzo często zatrzymywane są pociągi po wysłaniu do nich sygnału „radio-stop" – opowiada Paweł Boczek ze Straży Ochrony Kolei.

Tej nocy fałszywy sygnał dotarł do maszynistów pociągów w tym rejonie aż 32 razy. Opóźnienia pociągów sięgały 45 minut. Funkcjonariusze patrolujący w nocy okolice nastawni Miedniewice zastawili pułapkę. Gdy zatrzymali Marcina Sz., był pijany. Miał przy sobie krótkofalówkę.

Gdy znajomi maszynisty metra dowiedzieli się, że został ujęty, spróbowali triku. – Po zatrzymaniu nadal nadawali sygnał, żeby oddalić od niego podejrzenia i zmylić funkcjonariuszy – opowiada prokurator Kopania.

Kolejowe filmy w sieci

W trakcie przesłuchania Marcin Sz. przyznał, że działał razem z dwoma kolegami. Podczas śledztwa ustalono, że poznali się na internetowym forum dla krótkofalowców.

Jeden z oskarżonych, Michał Rz., który wcześniej był karany za podobne przestępstwa, umieszczał w serwisie YouTube filmy z nagraniami sparaliżowanego węzła w Skierniewicach. Śledczy znaleźli u niego m.in. laptopy i krótkofalówki.

Sz. i Rz. zostali aresztowani. Dwaj oskarżeni przyznali się do winy i złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze: Michał Rz. – dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat i 2700 zł grzywny, a Adam G. – dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata i 1000 zł grzywny. Marcin Sz., któremu grozi do ośmiu lat więzienia, ostatecznie się nie przyznał i odmówił składania wyjaśnień. Cała trójka będzie odpowiadać przed sądem z wolnej stopy.

– Marcin Sz. został zwolniony z pracy po tym zajściu, ale nie w trybie dyscyplinarnym – mówi rzecznik Metra Warszawskiego Krzysztof Malawko. I tłumaczy: – Nie został skazany prawomocnym wyrokiem, a działanie nie było związane z pracą w naszej spółce.

W Metrze Warszawskim pracuje 154 maszynistów. W 2010 r. spółka zwolniła maszynistę, który z niewiadomych przyczyn w trakcie jazdy otwierał w tunelu drzwi we wszystkich sześciu wagonach.

– Trzeba być kompletnym idiotą, żeby robić takie rzeczy – nie przebiera w słowach prof. Janusz Dyduch z Polskiej Akademii Nauk. – To zagrożenie dla ciągłości ruchu kolejowego. Najmniejszy problem to generowanie opóźnień na całej trasie. W skrajnej sytuacji mogło dojść do katastrofy kolejowej.

Z ustaleń śledczych wynika, że maszynista z metra i jego dwaj koledzy przez rok zatrzymywali pociągi na trasie Warszawa – Łódź, np. w rejonie warszawskich dworców: Centralnego i Zachodniego, oraz stacji Okęcie, a także w Pruszkowie i Grodzisku Mazowieckim. Jak? Drogą radiową wysyłali do maszynistów pociągów awaryjne sygnały „radio-stop".

Pozostało 84% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo