Były wiceminister spraw wewnętrznych Wojciech Brochwicz, który przyjaźnił się z Petelickim, widział się z nim kilka dni temu. - Nic nie wskazywało, że może targnąć się na życie. Z tego, co wiem, nie miał problemów natury prawnej czy zdrowotnej - mówi „Rz". Z kolei Ppłk Krzysztof Przepiórka z Fundacji Byłych Żołnierzy jednostki Specjalnej GROM nie wierzy w samobójstwo.
- To jest taki typ człowieka... Twardy facet, nie przejmował się złymi rzeczami, które się zdarzają - powiedział o generale wradiu TOK FM.
Petelicki we wrześniu skończyłby 66 lat. Karierę zaczynał w 1969 r. w Służbie Bezpieczeństwa, w Departamencie I, tj. komunistycznym wywiadzie. Przez kilka lat związany z Wydziałem XI odpowiedzialnym za zwalczanie tzw. dywersji ideologicznej, co w praktyce oznaczało zwalczanie polskich środowisk opozycyjnych za granicą. Od 1973 r. pracował jako oficer „Wan" pod przykryciem dyplomatycznym na placówce w Nowym Jorku.
Pełniąc funkcje attaché kulturalnego, naukowego i prasowego, a od 1976 r. wicekonsula ds. Polonii, zajmował się gromadzeniem informacji na potrzeby wywiadu oraz inwigilowaniem Polonii. W 1978 r. wrócił i przez pięć lat pracował w centrali Departamentu I. W 1983 r. typowano go do wyjazdu na placówkę w Londynie, lecz Anglicy odmówili mu wizy, co w praktyce oznaczało, że został zdekonspirowany jako oficer wywiadu. Po raz kolejny wyjechał ze szpiegowską misją do Sztokholmu w1983 r., gdzie też pracował jako dyplomata.
Mimo esbeckiej przeszłości Petelicki dobrze odnalazł się w wolnej Polsce. Od 1990 r. formował jednostkę specjalną GROM i zaczął ściśle współpracować z Amerykanami. W maju 1996 r. został pełnomocnikiem ówczesnego premiera Włodzimierza Cimoszewicza ds. przestępczości zorganizowanej w Radzie Państw basenu Morza Bałtyckiego. Wkrótce złożył rezygnację po konflikcie zówczesnym sekretarzem Rady Ministrów Grzegorzem Rydlewskim.
Ponownie stanął na czele GROM w grudniu 1997 r. Odwołano go we wrześniu 1999 r., po konflikcie z ówczesnym ministrem koordynatorem ds. służb specjalnych Januszem Pałubickim, który zarzucił mu złamanie ustawy o zamówieniach publicznych (miał poza procedurą przetargu kupić sprzęt podsłuchowy wysokiej klasy). Sytuację w GROM, powołując się nawyniki kontroli MSWiA, Pałubicki nazwał wtedy „bagnem".