Burza dziejów nad kopcem Piłsudskiego

Ani Niemcom, ani komunistom nie udało się zniszczyć kopca Piłsudskiego. Przed wymazaniem z narodowej pamięci uchronili go krakowscy patrioci

Publikacja: 09.07.2012 01:01

Kraków. Kopiec Niepodległości im. Józefa Piłsudskiego na Sowińcu

Kraków. Kopiec Niepodległości im. Józefa Piłsudskiego na Sowińcu

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

75 lat temu, 9 lipca 1937 roku, zakończono usypywanie Kopca Piłsudskiego w Krakowie. Tekst z archiwum tygodnika "Uważam Rze"

Mawia się o Polakach, że mają słomiany zapał, że nie potrafią doprowadzić żadnego dzieła do końca, że szybko zniechęcają ich trudności, że potrafią zdobywać się co pewien czas na wielkie czyny, ale brak im wytrwałości i konsekwencji w codziennym realizowaniu zobowiązań.

Gdybym miał przekonać kogoś o fałszywości tego stereotypu, zaproponowałbym mu spacer na kopiec Józefa Piłsudskiego, górujący nad Krakowem ze wzgórza Sowiniec w Lesie Wolskim. A idąc po ścieżkach pięknie odnowionej polskiej Mogiły Mogił (właśnie trwa kolejny remont – ma zostać zrekonstruowany fragment zbocza, które osunęło się w wyniku ubiegłorocznych ulewnych deszczów majowych), opowiedziałbym mu historię o Polakach, którzy umieli najpierw wznieść nietypowy pomnik niepodległości Rzeczypospolitej, a potem, kiedy komunistyczny reżim obrócił go w ruinę, odtworzyć dawny kształt monumentalnej budowli.

Kurhan sławy

Odzyskanie przez Polskę suwerennego bytu po 123 latach trójrozbiorowej niewoli było faktem o ogromnym znaczeniu historycznym. I dlatego postanowiono uczcić je w nietypowy sposób. Zamiast budować kolejny pomnik, Związek Legionistów Polskich zdecydował nawiązać do tradycji sypania kopców (kurhanów sławy) wielkim postaciom i przełomowym wydarzeniom. Tak zrodziła się idea budowy kopca w mieście, z którego 6 sierpnia 1914 r. wyruszała garstka chorych na Polskę romantycznych szaleńców. A że z Sowińca dobrze widać Oleandry, właśnie na tym wzgórzu rozpoczęto wznoszenie kopca w 20. rocznicę wydarzenia, o którym poeta napisał: „Ruszyliśmy z Krakowa w cichy sierpniowy świt, strzelcy – Pierwsza Kadrowa, wolności pierwszy błysk".

Od tego dnia systematyczna praca przy kopcu zadawała kłam opinii o Polakach jako ludziach niezdolnych do utrzymania na dłużej atmosfery entuzjazmu i przekucia jej w pozytywistyczny trud. Tysiące rodaków przyjeżdżało na Sowiniec, aby wwieźć w górę choć jedną taczkę budulca. Dziesiątki delegacji przywoziły urny, zawierające ziemie z pól bitewnych i miejsc kaźni naszego narodu. Składały je na zboczu kopca, co pozwoliło nadać mu drugą nazwę – polskiej Mogiły Mogił. 9 lipca 1937 r. kopiec był gotowy. Jego imponująca rozmiarami, szlachetna sylwetka zamykała – wraz ze wzniesionym w latach 20. XIX w. kopcem Tadeusza Kościuszki – południowo-zachodnią panoramę Krakowa. Kurhan osiągnął wysokość 35 m (obecnie ma 33,7 m), jego średnica liczyła u podstawy 111,1 m, a u szczytu 85 m, zajął powierzchnię 1 ha. Planowano otoczyć go jeszcze obiektami składającymi się na sanktuarium polskiej krwi, ale wybuchła wojna.

Legioniści walczą o pamięć

Niemcy zdawali sobie sprawę z tego, że oba kopce są widocznymi symbolami nieugiętości Polaków w ich dążeniach niepodległościowych. Dlatego generalny gubernator Hans Frank polecił je zburzyć. Na szczęście zabrakło na to środków i czasu.

Dla rządzących Polską po 1945 r. z mandatu Kremla komunistów Mogiła Mogił była także cierniem w oku. Nie mogąc jednak zrównać z ziemią tak gigantycznej budowli, postanowili wtopić ją w otoczenie i uczynić niewidzialną z miasta. Zalesiono więc otaczającą kopiec polanę, a także jego zbocza, co wywołało proces sztucznej erozji. By przyspieszyć proces niszczenia, zdarto z początkiem lat 50. ze szczytu granitową płytę z krzyżem legionowym; zsuwając się, wyryła ona wielką bruzdę, którą, niczym ogromną rynną, popłynęła woda – największy wróg budowli ziemnych. Równolegle podjęto działania w sferze świadomości społecznej, usuwając ze wszystkich map, planów i przewodników informacje o kopcu Piłsudskiego, zastępując jego nazwę określeniami w rodzaju: „punkt widokowy na Sowińcu". Dowcipni krakowianie natychmiast uznali, że mają w swym mieście nie tylko Grób Nieznanego Żołnierza, ale także kopiec Nieznanego Marszałka.

Komunistom nie udało się jednak dzieło fizycznego zniszczenia Mogiły Mogił i wymazania jej z narodowej pamięci.

Mieszkający w Krakowie legioniści od 1957 r. (kiedy wielu z nich wyszło z komunistycznych więzień) dopominali się o cześć i szacunek dla symbolu niepodległości. Stojący na ich czele żołnierz 1. Pułku Piechoty I Brygady pułkownik Józef Herzog pisał liczne memoriały i listy do władz, ale równie dobrze mógł adresować je na przysłowiowy Berdyczów. Jedyne wsparcie otrzymał od księdza kardynała Karola Wojtyły – gościa dorocznych spotkań opłatkowych legionistów, organizowanych przez ojca pułkownika (od 2007 r. generała) Adama Studzińskiego, bohaterskiego kapelana spod Monte Cassino, w klasztorze Dominikanów. Metropolita krakowski napisał w liście do płk. Herzoga: „Pragnę wyrazić moją solidarność z Pańskimi poczynaniami, które mają na celu obronę godności narodu, a zwłaszcza honoru polskiego żołnierza – tego, któremu Polska zawdzięcza niepodległość. Wołanie o szacunek dla pamiątek przeszłości, m.in. dla kopca Józefa Piłsudskiego na Sowińcu, jest w pełni uzasadnione. Oby jeszcze było skuteczne...".

Skutecznością zaimponowali krakowscy piłsudczycy. Pod koniec lat 70., kiedy komunistyczny reżim zdawał się chylić ku upadkowi, rzucili się na ratunek kopcowi. Najpierw wycięto ok. 600 drzew porastających jego zbocza, później zabrano się za profilowanie i odtwarzanie przedwojennego kształtu, dokopywanie się do asfaltowych ścieżek. Władze próbowały przeciwdziałać, sprawą zainteresował się nawet sowiecki konsul w Krakowie, ale komunistyczny reżim miał już wówczas znacznie poważniejsze problemy niż ściganie grupki ludzi mozolnie ścinających drzewa i krzewy na Mogile Mogił oraz uklepujących łopatami zbocza kopca.

Już świta!

23 czerwca 1980 r. powstał z oddolnej inicjatywy Komitet Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego przy Towarzystwie Miłośników Historii i Zabytków Krakowa. Karnawał „Solidarności" wyzwolił entuzjazm wielu rodaków, spontanicznie włączających się w renowację Mogiły Mogił. Jej stoki znowu tętniły życiem, na Sowińcu rozbrzmiewały pieśni legionowe, a w marcu i październiku 1981 r. złożono w kopcu kolejne ziemie, przesiąknięte męczeńską krwią Polaków.

Kopiec został uznany za Pomnik Pamięci Narodowej i wpisany do rejestru zabytków. 22 marca 1981 r., podczas pierwszej po 1945 r. ceremonii złożenia w kopcu kolejnych ziem z pól bitewnych i miejsc kaźni Polaków, pojawił się generał Mieczysław Boruta-Spiechowicz w przedwojennym mundurze, z podhalańskim piórkiem przy czapce i wygłosił płomienne przemówienie zakończone proroczym okrzykiem: „Już świta!". W stanie wojennym komitet nie został zdelegalizowany. Komunistyczne władze nie ważyły się podnieść ręki na TMHiZK, którego nie zlikwidowali nawet Niemcy podczas II wojny światowej. Jego siedziba przy ulicy Świętego Jana 12 oraz pawilon pod kopcem stały się bezpiecznymi miejscami do konspirowania, ale pod stawianym przeze mnie nieodmiennie warunkiem, że knujący w tych miejscach przeciw komunie włączą się w ciężką, fizyczną pracę ratowania Mogiły Mogił. Wytrącało to władzom i bezpiece argument, że komitet jest jedynie przykrywką dla prowadzenia antykomunistycznej działalności.

Prace były więc kontynuowane, chociaż z nieco mniejszym rozmachem. Spotykali się przy nich czołowi krakowscy opozycjoniści, w pocie czoła pchając taczki. Ożywiało ich przekonanie, że każda łopata ziemi wysypana na kopcu jest kolejnym gwoździem do trumny nienawistnego reżimu.

Harcerze, KPN-owcy, piłsudczycy – te trzy grupy młodych osób szczególnie zapamiętałem z mozolnych prac ziemnych na zboczach kopca w trudnych latach 80. Z pierwszą byłem związany od dzieciństwa, samemu przechodząc wiele szczebli harcerskiej hierarchii w szczepie „Żurawie", którym przyszło mi przez 12 lat kierować. Staraliśmy się być wierni przedwojennym ideałom służby Bogu, Polsce i bliźnim, udział zarówno w uroczystościach pod Mogiłą Mogił, jak i przy jej remoncie znakomicie realizował ten element skautowego wychowania. Oczywiście na Sowińcu pojawiali się także członkowie innych szczepów, którymi kierowali porządni instruktorzy zachęcani przeze mnie do jak najczęstszych wizyt w tym sanktuarium krwi polskiej, będącym wówczas zarazem obiektem społecznej renowacji. Drugą i trzecią grupę stanowili ludzie, z którymi regularnie stykałem się podczas patriotycznych uroczystości na Wawelu i przy Grobie Nieznanego Żołnierza już pod koniec lat 70. Wielu z nich zasiliło potem szeregi Konfederacji Polski Niepodległej, a także wstąpiło do komitetu. Pozostali byli piłsudczykami.

W niepodległej Rzeczypospolitej

Kiedy po 1989 r. zmieniła się sytuacja polityczna, nowym władzom samorządowym Krakowa nie trzeba było na szczęście tłumaczyć, że po społecznych, ale trochę partyzanckich wysiłkach nadszedł czas na profesjonalne prace z użyciem sprzętu zmechanizowanego (przy wykorzystaniu amerykańskiej technologii stabilizowania zboczy, tzw. geowebu), z powodzeniem wypróbowanego podczas wojny w Zatoce Perskiej w 1991 r., co wymagało zaangażowania sporych nakładów finansowych. Rada miasta w kolejnych kadencjach sprostała tym wymaganiom i nigdy nie stanęliśmy przed problemem braku środków finansowych na remont, utrzymanie i pielęgnację Mogiły Mogił.

26 listopada 1992 r. Sejm RP objął kopiec Piłsudskiego honorowym patronatem. W wyniku ulewnych deszczów z maja 2010 r. oberwała się niewielka część południowego zbocza, które jest obecnie ponownie remontowane. Tak oto konsekwencja, wytrwałość oraz twórczy optymizm grupy czynnych krakowskich patriotów doprowadziły do końcowego triumfu, jakim stało się przywrócenie kopcowi Piłsudskiego przedwojennego wyglądu.

Życzliwa i ufająca grupie społeczników władza umiejętnie spożytkowała zaś oddolne inicjatywy, wspomagając je i wzbogacając środkami, które są niedostępne dla entuzjastów amatorów. Ci, którzy nigdy nie zwątpili w sens swych poczynań, mogą odczuwać w pełni zasłużoną satysfakcję – uratowali jeden z najcenniejszych symboli polskiej niepodległości oraz zadali kłam obiegowym opiniom i fałszywym stereotypom na temat nieskutecznych w długofalowych działaniach Polaków.

Autor jest przewodniczącym Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego.

Sierpień 2011

75 lat temu, 9 lipca 1937 roku, zakończono usypywanie Kopca Piłsudskiego w Krakowie. Tekst z archiwum tygodnika "Uważam Rze"

Mawia się o Polakach, że mają słomiany zapał, że nie potrafią doprowadzić żadnego dzieła do końca, że szybko zniechęcają ich trudności, że potrafią zdobywać się co pewien czas na wielkie czyny, ale brak im wytrwałości i konsekwencji w codziennym realizowaniu zobowiązań.

Pozostało 96% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo