Powrót z wakacji okazał się pechowy dla kolejnych klientów polskich biur podróży. W piątek kilkadziesiąt osób, które wykupiły wakacje w biurze Mati World Holidays, utknęło w Hurghadzie.
- Jest kiepsko. Wracamy od piątku i nie możemy wrócić. Drugą noc jesteśmy w trzygwiazdkowym hotelu, podobno mamy wylot w poniedziałek - mówi „Rz" pani Katarzyna z Siedlec. Spędziła dwa tygodnie w czterogwiazdkowym hotelu Hilton Long Beach (trafiła tam po dwóch dniach awantur z rezydentką o zakwaterowanie w innym hotelu niż ten, za który zapłacili). Miała odlecieć w piątek, ale wczoraj wieczorem tkwiła dalej w centrum Hurghady.
Inni pasażerowie na przymusowe „przedłużenie
Śląski Urząd Marszałkowski, który sprawuje nadzór nad biurem Mati World (siedziba firmy jest w Chorzowie), nie może na razie pomóc w sprowadzeniu turystów do Polski, ponieważ pracownicy biura przekonują, że nie ma ono kłopotów finansowych. Nie zamierzają też składać wniosku o upadłość firmy.
- Szefowie biura wyjaśniali nam, że kontrahent egipski za późno zawiózł turystów na lotnisko - słyszymy w urzędzie marszałkowskim.