Nie było miejsca w samolocie

Kolejni polscy turyści utknęli w Egipcie z powodu zaniedbań biura podróży. Firma nie bankrutuje, więc nie można ich sprowadzić na koszt państwa

Publikacja: 22.07.2012 21:05

Nie było miejsca w samolocie

Foto: Fotorzepa, Filip Frydrykiewicz F.F. Filip Frydrykiewicz

Powrót z wakacji okazał się pechowy dla kolejnych klientów polskich biur podróży. W piątek kilkadziesiąt osób, które wykupiły wakacje w biurze Mati World Holidays, utknęło w Hurghadzie.

-  Jest kiepsko. Wracamy od piątku i nie możemy wrócić. Drugą noc jesteśmy w trzygwiazdkowym hotelu, podobno mamy wylot w poniedziałek  -  mówi „Rz" pani Katarzyna z Siedlec. Spędziła dwa tygodnie w czterogwiazdkowym hotelu Hilton Long Beach (trafiła tam po dwóch dniach awantur z rezydentką o zakwaterowanie w innym hotelu niż ten, za który zapłacili). Miała odlecieć w piątek, ale wczoraj wieczorem tkwiła dalej w centrum Hurghady.

Inni pasażerowie na przymusowe „przedłużenie

Śląski Urząd Marszałkowski, który sprawuje nadzór nad biurem Mati World (siedziba firmy jest w Chorzowie), nie może na razie pomóc w sprowadzeniu turystów do Polski, ponieważ pracownicy biura przekonują, że nie ma ono kłopotów finansowych. Nie zamierzają też składać wniosku o upadłość firmy.

-  Szefowie biura wyjaśniali nam, że kontrahent egipski za późno zawiózł turystów na lotnisko  -  słyszymy w urzędzie marszałkowskim.

-  Biuro podróży zadeklarowało, że do poniedziałku wszyscy turyści zostaną ściągnięci do Polski oraz że do momentu odlotu biuro zapewni wyżywienie i nocleg w godnych warunkach zapewnia też rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Marcin Bosacki.

-  Turystom pomaga także konsul polski w Kairze.

Tymczasem menedżerka firmy Mati World przekonuje, że kłopoty z wylotem polskich turystów związane są z bankructwem innych biur podróży. Potwierdza, że pierwszych kilka osób ma wrócić do Polski do Katowic jeszcze w niedzielę, a reszta w poniedziałek.

Podobnie było jednak tydzień wcześniej. Pisaliśmy o tym w internetowym wydaniu „Rz" („Podróż w egipskich ciemnościach"). Turyści dotarli 13 lipca wieczorem na lotnisko tylko po to, by dowiedzieć się, że nie ma dla nich miejsc w samolocie. Rezydentka Mati World pisała wówczas esemesy do turystów, że przewoźnik przysłał mniejszy samolot. Ale egipski szef odpraw informował wtedy, że OLT Express wysyła zawsze taki sam samolot. Egipcjanie sugerowali, że biuro podróży nie zapłaciło za bilety.

Powrót z wakacji okazał się pechowy dla kolejnych klientów polskich biur podróży. W piątek kilkadziesiąt osób, które wykupiły wakacje w biurze Mati World Holidays, utknęło w Hurghadzie.

-  Jest kiepsko. Wracamy od piątku i nie możemy wrócić. Drugą noc jesteśmy w trzygwiazdkowym hotelu, podobno mamy wylot w poniedziałek  -  mówi „Rz" pani Katarzyna z Siedlec. Spędziła dwa tygodnie w czterogwiazdkowym hotelu Hilton Long Beach (trafiła tam po dwóch dniach awantur z rezydentką o zakwaterowanie w innym hotelu niż ten, za który zapłacili). Miała odlecieć w piątek, ale wczoraj wieczorem tkwiła dalej w centrum Hurghady.

Materiał Promocyjny
CPK buduje terminal przyszłości
Kraj
Anulowany wyrok znanego działacza opozycyjnego
Kraj
Czy Polacy chcą sankcji na Izrael? Sondaż nie pozostawia wątpliwości
Kraj
Rafał Trzaskowski o propozycji Karola Nawrockiego: Niech się pan Karol tłumaczy
Kraj
Cienka granica pomagania uchodźcom. Złoty telefon pogrąża aktywistów z granicy