Niemal wszystkim służbom marzą się uprawnienia, które je upodobnią do bohaterów amerykańskich filmów o szeryfach lub służbach specjalnych. Sokiści, inspektorzy transportu drogowego, a także kontrolerzy skarbówki chcieliby paradować z bronią u boku i niczym policja strzelać do przestępców. Oczekiwania dotyczące możliwości stosowania broni palnej ma większość z działających w kraju służb – wynika z uwag, jakie zgłosiły do projektu MSW o stosowaniu środków przymusu bezpośredniego. „Rz" dotarła do tych uwag.
– Stosowanie broni palnej wymaga odpowiedniego przeszkolenia. Rozszerzenie uprawnień do stosowania broni palnej byłoby nieuzasadnione i niebezpieczne dla obywateli. Tym bardziej że w kraju są już 23 służby uprawnione do stosowania środków przymusu – przestrzega Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon.
– Zadania i specyfikę danej służby – te dwie kluczowe kwestie – bierzemy pod uwagę przy określaniu środków przymusu. Każda ze służb musi uzasadnić, że dany środek przymusu jest jej niezbędny do wykonywania swoich zadań – studzi zapały służb Małgorzata Woźniak, rzecznik MSW. Resort spraw wewnętrznych chce określić w ustawie katalog tzw. środków przymusu dla poszczególnych służb. Propozycje zapisał w założeniach do projektu ustawy o zasadach użycia środków przymusu bezpośredniego i broni palnej.
Chodzi o to, co wolno funkcjonariuszom służb, gdy osoba zatrzymywana stawia opór. Resort chce, by broni mogły używać tylko specjalistyczne formacje, głownie policja, ABW, CBA, ale wycofał się z pomysłu, by można było strzelać bez ostrzeżenia. Chce za to wprowadzić na szerszą skalę paralizatory. Ale służby mają znacznie większy apetyt.
Broń palną chcą mieć nawet formacje, po których najmniej można byłoby tego oczekiwać.