To było mieszkanie ofiary. W czasie spotkania towarzyskiego Kamik K.dwa razy uderzył w głowę gospodarza, w wyniku czego doszło do złamania kości czaszki. Poza tym kilka razy zadał mu ciosy nożem prosto w serce. – Uderzenia to spowodowały uszkodzenia mięśnia sercowego oraz krwotok do worka osierdziowego – opowiada Dariusz Ślepokura, rzecznik stołecznej prokuratury. Po zbrodni Kamil K. chwalił się znajomym, że zabił człowieka. Żadne z nich nie powiadomiła o tym policji. – Sami się o niej dowiedzieliśmy – mówi jeden z policjantów. Mundurowi dwa dni później dotarli do sprawcy. – Działałem pod wpływem impulsu – powiedział Kamil K. podczas przesłuchania. Jak dodaje prok. Ślepokura mężczyzna przyznał się do zbrodni. Został aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu dożywocie.
Jego znajomym : Iwonie N., Tomaszowi Ż., Adamowi K., Annie K. oraz Konradowi D. śledczy postawili zarzut niepowiadomienia o zbrodni za co grozi do trzech lat więzienia. Cała piątka ma też dozór policyjny i musi regularnie meldować się na komisariacie.