O wątpliwościach wokół tego przetargu Ministerstwa Finansów "Rz" pisała wielokrotnie.
Sygnity wygrało przetarg we wrześniu ubiegłego roku. Jej wybór podważały konkurencyjne firmy. W efekcie odwołań Krajowa Izba Odwoławcza nakazała ministerstwu raz jeszcze przeliczyć oferty. W listopadzie resort znowu wybrał ofertę Sygnity.
W grudniu, po doniesieniu spółki Comarch prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie poświadczenia nieprawdy w dokumentach ofertowych złożonych w Ministerstwie Finansów przez Sygnity.
Zdaniem Comarch, spółka Sygnity by zdobyć rządowy kontrakt przedłożyła nieważną polisę ubezpieczeniową i jej oferta powinna zostać odrzucona. Posiadanie opłaconej polisy OC (o wartości na 35 mln złotych za każde zdarzenie ) było warunkiem startowania w przetargu. Polisa ma kluczowe znaczenie dla zamawiającego - daje mu gwarancję, że spółka ma stabilną sytuację finansową a w przypadku źle wykonanego zamówienia, szkodę pokryje ubezpieczyciel. Jak pisała "Rz" Comarch zdobył dowody, że Sygnity miało opłacić polisę dopiero cztery miesiące po złożeniu oferty - dopiero po wezwaniu przez resort do uzupełnienia dokumentów (złożenia duplikatu polisy). Według informacji "Rz" informacje te potwierdzono w kilku oddziałach Compensy TU S.A. – wystawcy polisy.
Ministerstwo Finansów nie badało sprawy opłacenia polisy przez spółkę, która wygrała przetarg. - Wykonawca Sygnity S.A. przedłożył duplikat innej polisy ubezpieczeniowej, na którym wystawca – Compensa Towarzystwo Ubezpieczeń S.A. potwierdził fakt opłacenia polisy bez wskazywania daty jej opłacenia. MF nie posiada wiedzy o terminie opłacenia przez Sygnity S.A. wskazanej polisy ubezpieczeniowej przedłożonej w wyniku wezwania - tłumaczyła wtedy "Rz" Wiesława Dróżdż, rzeczniczka resortu.