Rz: Zapadł wyrok w sprawie pacyfikacji robotników strajkujących na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku. Uniewinniono ówczesnego wicepremiera Stanisława Kociołka. Dlaczego ponad 20 lat od końca PRL polskie sądy nie są w stanie doprowadzić do skazania wszystkich winnych?
Prof. Antoni Dudek:
Nie jest tak, że nikogo nie rozliczamy. Udało się – wprawdzie z ogromnymi kłopotami i trwało to wiele lat – ukarać sprawców najniższego szczebla. Symbolem są oczywiście zomowcy, którzy strzelali do górników z kopalni Wujek w grudniu 1981 roku, czy ukarani teraz oficerowie Ludowego Wojska Polskiego, którzy bezpośrednio wydali rozkazy.
Ale nadal do odpowiedzialności nie zostali pociągnięci główni winowajcy.
Ja ich nazywam „mordercami zza biurek". To ludzie stojący najwyżej w hierarchii władzy. W przypadku stanu wojennego chodzi o Wojciecha Jaruzelskiego, w przypadku grudnia '70 symbolem był Kociołek. Inni czołowi decydenci z tamtego okresu z Władysławem Gomułką na czele już nie żyją. Symbolizują oni głowę poruszającą ręką, która strzelała. Ręka została skazana, a głowę uniewinniono.