Nie ma jasności dlaczego 40 letni mieszkaniec Wołomina zaatakował swoich bliskich. - Być może motywu trzeba będzie szukać w zaburzeniach psychicznych, mężczyzna leczył się - mówi rp.pl Artur Orłowski, szef wołomińskiej prokuratury.
Jak ustalili biegli do zbrodni doszło w niedzielę, krótko przed godziną 9 rano. - Gdy na miejsce została wezwana karetka pogotowia, kobieta jeszcze żyła - dodał śledczy. Na miejscu znaleziono jeszcze zwłoki 15 letniej dziewczynki, i dwoje rannych dzieci.
Sąsiedzi rodziny z Wołomina, w której mężczyzna zabił swą partnerkę i jej córkę, a dwoje pozostałych dzieci ciężko ranił, wiedzieli, że w tym domu dochodzi do sprzeczek, ale nie informowali o tym policji ani pomocy społecznej - podała policja
Jak ujawniliśmy w "Rz" ostatnią noc przed tragedią kobieta z mężczyzną spędzili razem, w klubie karaoke. - Według relacji świadków dobrze się bawili i nic nie wskazywało na tragiczny ciąg dalszy - dodał Mariusz Mrozek, rzecznik stołecznej policji. O możliwym motywie zabójstwa policja na razie mówić nie chce, wskazując, że potrzeba poczynić dalsze ustalenia.
Asp. Mrozek dodał też, że wcześniej - choć między partnerami dochodziło do sprzeczek i utarczek - nikt z sąsiadów nie informował o tym ani pomocy społecznej ani policji. Dopiero przesłuchani po ujawnieniu zbrodni przyznali, że do takich sytuacji dochodziło. - Kontakt z kobietą miał dzielnicowy, ostatnio trzy dni temu - mówił rzecznik policji.