Autostrada Wielkopolska tak uszczelniła pobór opłat na A2 między Warszawą i Poznaniem, że niektórzy kierowcy jadący tą trasą muszą teraz płacić podwójnie. Nowy system jest też niesprawiedliwy, bo tyle samo płacą kierowcy jadący kilka, jak i 50 kilometrów. – To skandal – mówi nam przedsiębiorca z Warszawy, który wpadł w jedną z takich pułapek.
W tym roku głośno było o szwankującym e-mycie (błędy w nim potwierdziła w niedawnym raporcie NIK). Ale problemy mają też kierowcy jadący A2 trasą Warszawa-Poznań, którzy za przejazd nie płacą w systemie viaTOLL, lecz na bramkach.
Problem dotyczy płatnego odcinka od Lądka (okolice Konina) do Nagradowic (pod Poznaniem). – Jadąc z Warszawy, zapłaciłem za przejazd tym odcinkiem 15 zł, a więc prawie do Poznania. Ale srogo się zawiodłem, bo musiałem po drodze zapłacić drugi raz – opowiada pan Sylwester, który niedawno wybrał się do stolicy Wielkopolski.
Po przejechaniu ok. 9 km od Lądka natrafimy na zjazd do miejscowości Pyzdry i Słupcy. – Tym zjazdem można wjechać na dwie stacje benzynowe, które są widoczne z autostrady i usytuowane w odległości ok. 400 m od niej w prostej linii. Zjechałem, by zatankować. Wjeżdżając na autostradę, musiałem ponownie zapłacić za opłacony już odcinek do Nagradowic, tym razem 6 zł – mówi.
Jego zdaniem w całej Europie w systemach autostradowych taki przypadek rozwiązuje się tak, że na wjeździe na dany odcinek autostrady pobiera się bilet, a przy zjeździe płaci się dopiero za liczbę przejechanych kilometrów.