Południowokoreańskie i japońskie media przekonują, że Kim Kyong Hui mogła uniknąć czystek, które nastały w Korei Północnej po śmierci wpływowego generała.

MSZ nie komentuje tych doniesień. - My takiej informacji nie mamy, musimy ją sprawdzić - powiedział nam najpierw rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski. Potem dostaliśmy odpowiedź mailową z ministerstwa, z której wynika, że resort nie zamierza się do tego odnosić.

"Rzekomo przyjechała do Polski, gdzie ambasadorem Korei Płn. od 1998 r. jest przyrodni brat ojca Kim Dzong Una" - donosi "The Korea Times". Informacje mają podchodzić od informatora, który ma dostęp do reżimowych władz. Wynika z nich, że spowinowacona z ambasadorem kobieta miała trafić do Polski przez Szwajcarię, gdzie wyjechała na leczenie. Nie wiadomo, czy została do tego zmuszona.

W ten sposób mogła jednak uniknąć czystki, która od kilku tygodni trwa w Pjongjangu. Po śmierci Kim Dzong Ila, wuj jego następcy Dzang Song Thaek miał spory wpływ na losy kraju. W wyniku sporów z Kim Dzong Unem został jednak pozbawiony wszystkich stanowisk, a potem stracony.

Z przedostających się potem informacji wynika, że ten sam los spotkał jego dzieci i wnuki, a także ich współmałżonków. Czystka dotknęła też dalszych krewnych. Kilka osób jednak oszczędzono, m.in. żonę ambasadora w Malezji.