Falenta w rozmowie z RMF FM po raz kolejny podkreślił swoją niewinność: nie wiedział nic o podsłuchach polityków, ani nigdy wcześniej o tym nie słyszał. Skarżył się też na działania prokuratury, która miała go nie poinformować, dlaczego został zatrzymany, ani o tym, że zeznania jego współpracownika, Łukasza N., który przyznał się do zakładania podsłuchów, wskazują jego jako zleceniodawcę.
- Rozmawialiśmy z prokuratorem i prokurator nie chciał nam przekazać uzasadnienia ani pełnej dokumentacji, żebyśmy mogli się zapoznać z materiałem dowodowym - powiedział Falenta.
Biznesmen przyznał jednocześnie, że od dawna zna dziennikarza Piotra Nisztora, który opublikował we "Wprost" taśmy z podsłuchami, jak również że miał motyw do zemsty na politykach: na nieco ponad tygdzień przed opublikowaniem pierwszych nagrań do jednej z jego firm - SkladyWegla.pl wtargnęła CBŚ, zatrzymując członków zarządu. Falenta stwierdził, że działania te były próbą szykanowania go, podobną do tego wymierzonego w innego biznesmena, Zbigniewa Jakubasa.
- To, co się stało w Bydgoszczy [aresztowania w siedzibie firmy - przyp.red], jest dla nas szokiem. Zorganizowaną akcją - taką, jak czytaliśmy we "Wprost", który opisywał działania różnych służb w stosunku do Zbigniewa Jakubasa: to jest dokładnie to samo, co się u nas wydarzyło - mówił Falenta.
Mimo to zaprzeczył, by to on stał za podsłuchami polityków