Pozorny spór o euro

Dyskusja na temat wejścia Polski do strefy euro ma szansę stać się jednym z większych absurdów obecnej kampanii prezydenckiej.

Aktualizacja: 07.04.2015 23:41 Publikacja: 07.04.2015 21:20

Marek A. Cichocki

Marek A. Cichocki

Foto: Fotorzepa/Darek Golik

Obie strony wytoczyły najbardziej schematyczne i płaskie argumenty, jakie tylko można sobie wyobrazić w związku z tym tematem – to nie jest nawet spór, bo ten zakładałby przynajmniej umiejętność zdefiniowania problemu.

Dzisiaj to nie członkostwo w strefie euro jest wyzwaniem, ale stworzenie dla Polski podstaw konkurencyjności na nieodległą przyszłość. Nasze konkurencyjne przewagi w Europie zbudowane są na coraz bardziej anachronicznych założeniach: niskie koszty pracy, wewnętrzna konsumpcja niskiej jakości dóbr, zasilanie ze środków unijnych. Na dłuższą metę taka droga wyprowadzi nas na manowce.

Być konkurencyjnym

Dyskutowanie na temat Polski w euro w oderwaniu od realnego problemu konkurencyjności nie ma więc żadnego sensu. Najpierw musimy się uporać z problemem, jak sprawić, by gospodarka i społeczeństwo mogły samodzielnie konkurować z innymi państwami w Europie w perspektywie, powiedzmy, dwóch najbliższych dekad, aby w ogóle móc odpowiedzialnie planować nasze przyszłe uczestnictwo w euro.

Wydaje się, że to, o czym najwyraźniej nie chcą w ogóle wiedzieć nasi politycy, rozumie Narodowy Bank Polski. W opublikowanym pod koniec zeszłego roku raporcie dotyczącym Polski w strefie euro NBP cały oddzielny rozdział poświęca problemowi tzw. strukturalnej konkurencyjności, która w przeciwieństwie do zwykłej konkurencyjności opartej na kosztach i cenach w dłuższym okresie decyduje o miejscu państwa oraz jego gospodarki na rynkach międzynarodowych. Ponieważ wraz z wejściem do euro Polska utraci zwykłe instrumenty wpływu na własną sytuację gospodarczą wobec innych państw, na przykład przez politykę stóp procentowych, to właśnie strukturalna konkurencyjność, lub jej brak, zadecyduje o naszym faktycznym miejscu w systemie wspólnej waluty oraz unii gospodarczej i walutowej UE.

Kryzys w strefie euro w ostatnich latach wyraźnie pokazał, co się dzieje z państwami, których wzrost jak w przypadku Grecji nie opiera się na strukturalnej konkurencyjności, lecz wynika z powiększającej się wewnętrznej nierównowagi w ramach wspólnej waluty. Kryteria konwergencji przyjęte w traktacie z Maastricht jako warunek konieczny dla przystąpienia państwa do unii walutowej nakładały obowiązek podporządkowania się określonym wspólnym makroekonomicznym rygorom. Nie likwidowały przecież jednak faktycznych różnic społeczno-gospodarczych między państwami, które pozostawały nadal obecne pod powierzchnią wspólnej waluty. Te różnice z czasem okazały się bombą ukrytą w fundamentach euro, którą po 2009 r. odpalił światowy kryzys finansowy.

Pomimo funkcjonowania wspólnej waluty oraz przejęcia przez Europejski Bank Centralny polityki stóp procentowych ustalanych na poziomie wspólnotowym dla wszystkich państw strefy euro faktyczne różnice gospodarcze, przede wszystkim między krajami Północy i Południa, pozostawały w mocy. Oznacza to, że przy wspólnym poziomie stóp procentowych w strefie euro faktycznie funkcjonowały odmienne poziomy inflacji. Jednocześnie w systemie wspólnej waluty znikały ograniczenia w przepływie kapitału między państwami. Przy istniejących różnicach tworzyło to sytuację, w której swobodny przepływ pieniądza w wyniku udzielanych kredytów kierował się przede wszystkim do państw z faktycznie wyższą inflacją. Był to więc jednostronny przepływ kapitału, ostatecznie skutkujący kumulacją długu w krajach Południa, które coraz bardziej zadłużały się w krajach Północy.

W przypadku państw o słabym pieniądzu taki silny bodziec finansowy stworzony za sprawą euro wpływał na obniżenie konkurencyjności przez pogłębianie handlowej nierównowagi oraz różnicy cen i kosztów w porównaniu z państwami Północy. Jednocześnie powodował wzrost pozornego ożywienia gospodarczego w państwach Południa o realnie wyższej inflacji – jak się później okazało w sposób krótkotrwały.

W latach 1999-2008, gospodarka Grecji zdecydowanie rosła (od 2004 r. zaś ten wzrost był gwałtowny) i to pomimo pojawienia się nowych, zewnętrznych czynników jak konkurencja ze strony nowych rynków wschodzących czy rynków państw Europy Środkowo-Wschodniej, które weszły do UE. Jednak zasadniczo wzrost ten nie miał wewnętrznych źródeł, lecz był wynikiem wewnątrzsystemowej nierównowagi w strefie euro. W tym samym okresie różnica w kosztach pracy między Grecją i Niemcami wyniosła 25 proc.

Brakuje partnera

Z tej historii trzeba dzisiaj wyciągnąć właściwą lekcję. Jeśli chcemy, by Polska weszła do strefy euro, musimy myśleć nie tylko o spełnieniu formalnych kryteriów, ale przede wszystkim o zmianie anachronicznej struktury konkurencyjności naszej gospodarki. To zadanie dla polskiej polityki o wiele trudniejsze niż populistyczne wymachiwanie euro za lub przeciw. Tutaj trzeba byłoby się naprawdę wysilić – przede wszystkim trzeba byłoby na poważnie się zająć wielkimi strukturalnymi problemami, przed którymi staje dzisiaj Polska, a bez rozwiązania których nie mamy co liczyć na bezpieczny rozwój w następnych dekadach. Przede wszystkim chodzi o przełamanie wewnętrznych barier rozwoju, jak: nieefektywnie funkcjonujące państwo, niski i nieadekwatny do aspiracji poziom edukacji, szczególnie w szkolnictwie wyższym, brak bezpiecznego dostępu do energii i jej wysoka cena, powiększające się nierówności społeczne, niekorzystne trendy demograficzne, brak odpowiedzialności sektora bankowego za rozwój.

Dodatkowo coraz silniej o szansach naszego rozwoju będzie decydować nasze otoczenie geopolityczne. Jak zauważa Ryszard Bugaj w swej wyśmienitej książce o polskim kapitalizmie bez solidarności („Plusy dodatnie i ujemne"): „krajowa polityka społeczno-gospodarcza nie może bazować na założeniu, że więzi gospodarcze ze światem zewnętrznym nie będą źródłem jakiejkolwiek destabilizacji. Trzeba zatem przyjąć, że zdarzenia zewnętrzne mogą godzić w rozwój gospodarczy".

Trudno o lepszą diagnozę w obecnej chwili. Rozwój wypadków za naszą wschodnią granicą będzie miał przełożenie na nasze bezpieczeństwo, a tym samym na warunki rozwoju. Jeśli bowiem Rosja odniesie sukces w destabilizowaniu Ukrainy, Polska nie będzie postrzegana jako obszar bezpiecznych inwestycji. Również w sytuacji odwrotnej, sukcesu Ukrainy, nowe warunki mogą niekorzystnie zmienić warunki konkurencyjności Polski. Niezależnie więc od scenariuszy geopolityka na równi z uwarunkowaniami wewnętrznymi staje się kryterium decydującym o przyszłych szansach naszego rozwoju.

Zajęty sobą świat polityki w Polsce z prawdziwym trudem dostrzega i rozumie te strukturalne wyzwania. Dlatego woli pozorny spór o euro w oderwaniu od faktycznych problemów, jakie wiążą się z przyjęciem wspólnej waluty. Te realne, strukturalne problemy rozwoju coraz lepiej rozumieją natomiast ludzie gospodarki, tej prywatnej i tej z udziałem Skarbu Państwa. Są one także coraz mocniej odczuwane przez społeczeństwo. Niestety, ani gospodarka, ani społeczeństwo wciąż nie mają w polityce partnera koniecznego, by zmierzyć się z problemami przyszłego rozwoju Polski.

Autor jest pracownikiem Uniwersytetu Warszawskiego. Specjalizuje się w tematyce europejskiej. Był doradcą prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego

Obie strony wytoczyły najbardziej schematyczne i płaskie argumenty, jakie tylko można sobie wyobrazić w związku z tym tematem – to nie jest nawet spór, bo ten zakładałby przynajmniej umiejętność zdefiniowania problemu.

Dzisiaj to nie członkostwo w strefie euro jest wyzwaniem, ale stworzenie dla Polski podstaw konkurencyjności na nieodległą przyszłość. Nasze konkurencyjne przewagi w Europie zbudowane są na coraz bardziej anachronicznych założeniach: niskie koszty pracy, wewnętrzna konsumpcja niskiej jakości dóbr, zasilanie ze środków unijnych. Na dłuższą metę taka droga wyprowadzi nas na manowce.

Pozostało 91% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej