Rzeczpospolita: W niedzielę odbędą się wybory parlamentarne. Jakiej frekwencji się pan spodziewa?
Bartłomiej Biskup: Zapewne rzędu 45 proc., na więcej raczej nie ma co liczyć.
Czyli wygląda na to, że po raz kolejny wielu Polaków nie pójdzie do urn. Kim są ludzie, którzy stale nie biorą udziału w głosowaniu?
Wśród niegłosujących dominują osoby o niższym statusie materialnym, słabo wykształcone, zamieszkujące niewielkie miejscowości. Ludzie, którzy nie lubią, a może nawet nienawidzą polityki – dla nich jest ona czymś obrzydliwym. Ci, którzy mówią, że ich głos nic nie zmieni. Czyli głównymi motywami są: niechęć do polityki i brak poczucia siły demokratycznego głosu. Czasem postawa tych ludzi wynika z tego, że ktoś ich zawiódł, np. konkretna partia albo polityk, który obiecał, że coś im załatwi, a nie załatwił.
A może życie publiczne ich nie interesuje?