W stronę Ziemi leci asteroida Bennu. Ma około 500m średnicy, waży 77 miliardów ton, okrąża Słońce raz na 436 dni i z każdym okrążeniem zbliża się o 300 000km do naszej planety. Według obliczeń naukowców z Uniwersytetu w Arizonie, prawdopodobieństwo kolizji wynosi 1:2700. W skali kosmicznej to niemal pewność. Naukowcy ujawnili, że nawet najbardziej zaawansowana technologia okaże się może okazać się niewystarczająca do zmiany toru lotu tak gigantycznej skały, a to może na dobre wymazać ziemskie życie.
Specjaliści badają możliwość użycia specjalnie zaprojektowanego statku kosmicznego, który uderzy w kosmicznego intruza i zmieni jego tor lotu. Czasu jest jednak tak mało, że być może jedynie wybuch jądrowy jest w stanie powstrzymać zagrożenie. Naukowcy z NASA i Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Jądrowego opracowali plan misji Hypervelocity Asteroid Mitigation Mission for Emergency Response (HAMMER), która według nich ma szanse ocalić planetę. Uważają, że statek o wadze 8,8 tony, powinien skierować się bezpośrednio do asteroidy i zmienić jej tor lotu kinetycznie, co oznacza odepchnięcie, a jeśli to nie przyniesie efektu, użyć ładunku jądrowego.
Pomimo ciągłych wysiłków na rzecz katalogowania potencjalnych zagrożeń w pobliżu Ziemi, naukowcy coraz częściej ostrzegają, że istnieje niezliczona liczba dużych obiektów, które pozostają niewykryte. Biorąc pod uwagę ryzyko, musimy być przygotowani na najgorszy scenariusz zdarzeń. Bennu to mała asteroida, ale i tak w przypadku zderzenia dokona straszliwych zniszczeń. Zderzenie, według Dantego Lauretta z Uniwersytetu Arizony, może wyzwolić energię 1450 megaton trotylu. Dla porównania, największa zdetonowana przez człowieka bomba, rosyjska Car Bomba, miała zaledwie 50 megaton, a i tak fala uderzeniowa trzykrotnie okrążyła Ziemię.
Musimy pamiętać też o dinozaurach. Asteroida, która je wybiła 65 milionów lat temu, miała 10km średnicy i na zawsze zmieniła ziemską faunę i florę.