– Tę niewidzialną planetę dostrzegliśmy na podstawie wpływu, jaki wywiera na inny obiekt, który obserwujemy – powiedziała Sarah Ballard z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics.
– To tak jakby ktoś robił nam psikusa, dzwoniąc do drzwi i uciekając, zanim je otworzymy. Wiemy, że ktoś był, ale go nie zobaczyliśmy. Badaczka stoi na czele zespołu, który opisał niewidoczną planetę w artykule wysłanym do magazynu „Astrophysical Journal".
Oba odległe światy – widoczny i niewidoczny – okrążają swoją gwiazdę Kepler-19, podobną do Słońca, oddaloną od nas o 650 lat świetlnych, w gwiazdozbiorze Liry. Dość jasna gwiazda jest we wrześniu dobrze widoczna nawet za pomocą amatorskiego teleskopu. Pierwsza planeta Kepler-19b przechodzi na tle swojej gwiazdy co 9 dni i 7 godzin. Obiega ją po orbicie w odległości 13,5 miliona kilometrów. Naukowcy szacują średnicę planety na 29 tys. km, a temperaturę na powierzchni na ponad 480 st. C.
Może naukowcom przypominać mini-Neptuna, choć jej masa i budowa pozostają nieznane. Neptun został odkryty w podobny sposób – astronomowie zauważyli zaburzenia w orbicie Urana – wywołane przez masywną planetę. Tę niewidzialną bezpośrednio, ale dającą znać o sobie grawitacją był Neptun odkryty w 1846 roku.
Dotychczas o niewidzialnej, odległej planecie naukowcy nic nie wiedzą – poza tym, że istnieje. Jej orbita jest prawdopodobnie nachylona w stosunku do widzialnego globu. – Według danych, które posiadamy, Kepler-19c może mieć różne oblicza – powiedział Daniel Fabrycky z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz.