Co najważniejsze - część takich planet krąży wokół najbliższych nam gwiazd. A jest ich co najmniej trzykrotnie więcej, niż mówiły dotychczasowe wyliczenia. Tak przynajmniej uważa Ravi Kopparapu, którego artykuł na ten temat wkrótce opublikuje pismo „Astrophysical Journal Letters".
- Teraz oceniamy, że jeżeli popatrzymy na dziesięć najbliższych małych i chłodnych gwiazd, to znajdziemy mniej więcej cztery planety potencjalnie nadające się do zamieszkania - mówi Kopparapu.
- I to jest bardzo ostrożne wyliczenie. Może być ich więcej. Kopparapu opiera się na katalogu ok. 4 tys. czerwonych karłów typu widmowego M badanych przez astrofizyków z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics. Ci naukowcy natomiast posługiwali się wyliczeniami z 1993 roku dotyczącymi tzw. ekosfery, czyli obszaru wokół gwiazdy, w którym panują warunki sprzyjające istnieniu życia.
Według Kopparapu są one niedokładne, a najnowsze odkrycia dotyczące obecności wody i dwutlenku węgla pozwalają obszar ekosfer poszerzyć. Badacz skupił się na czerwonych karłach ponieważ jest to najczęściej występujący typ gwiazd w najbliższym nam kosmosie. Są one mniej masywne i chłodniejsze niż nasze Słońce. Orbita okrążających je planet jest ciaśniejsza, co ułatwia ich obserwację.
- Wykorzystałem nasze nowe obliczenia dotyczące ekosfery i okazało się, że wokół gwiazd o małej masie krąży trzykrotnie więcej planet podobnych do Ziemi znajdujących się w dodatku w takiej odległości od gwiazdy, że może na nich powstać życie - mówi badacz. - A to oznacza, że takie planety są dość powszechne, co jest dobrym znakiem dla poszukiwaczy pozaziemskiego życia.