Nad projektem pracują specjaliści z koncernu Thales Alenia Space. Dotychczas firma produkowała wszelkiego rodzaju satelity, teleskopy kosmiczne (Herschel i Planck) i moduły Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Teraz wystąpiła z pomysłem „autonomicznej platformy stratosferycznej".
Urządzenie otrzymało nazwę stratobus. Będzie miało 100 m długości i średnicę 37 m. Nie będzie to sterowiec majestatycznie sunący po niebie ani balon – klasyczny, dryfujący z wiatrem lub pozostający na uwięzi. Po dowiezieniu w wyznaczone miejsce na powierzchni naszej planety jego powłoka zostanie wypełniona gazem lżejszym od powietrza, stratobus zwolni mocujące go liny i rozpocznie wznoszenie. Po dziesięciu godzinach dotrze do stratosfery, na wysokość 20 km (stratosfera rozciąga się do 50 km nad powierzchnią globu).
Nieruchomo ?nad Ziemią
Na tej wysokości, ponad chmurami, gdzie nie ma już mocnych prądów powietrznych, „autonomiczna platforma stratosferyczna" będzie się utrzymywała w jednym miejscu przez wiele miesięcy. Inżynierowie szacują jej żywotność na mniej więcej rok.
Stratobus będzie urządzeniem bezzałogowym – w tym przypomina drony. Dzięki elektronice pokładowej i danym GPS przekazywanym do komputera możliwe będzie sterowanie silnikami elektrycznymi i śmigłami w taki sposób, aby stratobus przez cały czas był zwrócony pod wiatr i utrzymywał stałą pozycję względem powierzchni Ziemi – podobnie jak satelita geostacjonarny, ale nie na wysokości 36 000, lecz 20 km.
Silniki i śmigła umożliwią pozostawanie w miejscu mimo prądów atmosferycznych przemieszczających się z prędkością od 20 do 25 km/godz. Urządzenie będzie w stanie unieść od 200 do 300 kg aparatury elektronicznej, pomiarowej, badawczej itp. Będzie ona zasilana energią dostarczaną przez giętkie ogniwa słoneczne wkomponowane w powłokę. Energia ma być magazynowana w akumulatorach. Zapewni to możliwość operowania także w nocy.