Cała sprawa zaczęła się w październiku 2013 r. od kazania, które abp Józef Michalik wygłosił we wrocławskiej katedrze. Mówił w nim m.in. o pedofilii w Kościele i ideologii gender. Stwierdził, że radę programową tej ideologii tworzą „najbardziej agresywne polskie feministki".

Słowami poczuła się urażona Małgorzata Marenin, działaczka feministyczna i członek świętokrzyskich struktur Twojego Ruchu. Złożyła do wrocławskiego sądu prywatny akt oskarżenia przeciwko arcybiskupowi. Twierdziła, że hierarcha wskazał jako współodpowiedzialne za zjawisko pedofilii „agresywne feministki" oraz rodziców decydujących się na rozwód. Tym samym, argumentowała, abp Michalik pomówił ją jako przedstawicielkę ruchu feministycznego oraz jako osobę po rozwodzie wychowującą dziecko w niepełnej rodzinie o postępowanie, które poniża ją w opinii publicznej i naraża na utratę zaufania potrzebnego w działalności społecznej.

W styczniu 2014 r. sąd we Wrocławiu umorzył postępowanie. Jego zdaniem wypowiedź arcybiskupa nie wyczerpuje znamion przestępstwa. Wczoraj powtórzył to sąd drugiej instancji.

Marenin nie składa broni. Wczoraj mówiła, że „do końca będzie walczyć o godność dzieci z rozbitych rodzin i godność rodziców, którzy je wychowują". W sądzie w Przemyślu leży jej pozew cywilny o ochronę dóbr w związku z wypowiedzią abp. Michalika. Działaczka chce też złożyć skargę na polski wymiar sprawiedliwości do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Twierdzi, że polskie sądy zawsze stają po stronie Kościoła.