"Wszedłem do mojego nowego mieszkania. Pierwszy raz od 9 lat nie przeprowadzam się na plebanię, tylko do mieszkania w bloku. Będę zwykłym sąsiadem moich sąsiadów. Tak, oficjalnie poszedłem na urlop. Od najbliższej niedzieli nie będę wykonywał czynności kapłańskich. Będę żył i pracował jak inni świeccy ludzie. Decyzja, którą podjąłem może wydawać się dla niektórych niespodziewana. Ale to jest decyzja, do której dojrzewałem od dawna, nawet bardzo dawna" - napisał na Facebooku duchowny, znany z nietypowych akcji ewangelizacyjnych. Ksiądz był znany np. z pytania na ulicach Lublina napotkanych przechodniów o to, czy może dla nich zrobić coś dobrego. Na blogu z kolei umieszczał relacje z wizyt duszpasterskich.
"Głosząc Ewangelię, która tak bardzo mówi o potrzebie życia w prawdzie, nie mogę dłużej żyć w poczuciu, że nie żyję w prawdzie przed sobą samym" - dodał ksiądz. Stwierdził przy tym, że lubił głosić kazania czy chodzić z tzw. kolędą, ale "to, że robisz coś dobrze wcale nie jest ostatecznym argumentem na to, że jesteś na swoim miejscu".
"Nie, nie jestem w depresji. To nie jest dla mnie trudny moment. (...) Czuję się naprawdę dobrze. Nie odchodzę załamany, w jakiejś ciemnej nocy. Wręcz przeciwnie, czuje w tym wiele światła, jestem pełen nadziei, energii. Czuję, że robię to, co w sumieniu rozeznaję za słuszne" - napisał kapłan.
"Poznałem dzięki temu mnóstwo fantastycznych ludzi, przyjaciół, doświadczyłem mnóstwo fantastycznych historii. Nie zamierzam wypierać tych 9 lat. Patrzę na to z wdzięcznością jako cześć mojej historii, ale to nie zmienia faktu, że potrzebuję dokonać zmiany" - dodał ks. Kachnowicz. "Nie jestem w stanie pozostać już na miejscu" - tłumaczył.