Długo oczekiwana i już wzbudzająca spore kontrowersje encyklika Franciszka „Laudato sii" („Pochwalony bądź"), w której papież porusza m.in. tematy związane z ociepleniem klimatu i wydobyciem węgla kamiennego oficjalnie ukaże się w czwartek 18 czerwca. Ale już w poniedziałek po południu jej tekst – według późniejszych zapewnień szefa Biura Prasowego Watykanu ks. Federico Lombardiego w wersji roboczej – ukazał się na stronach internetowych tygodnika „L'Espresso". O ujawnienie dokumentu oskarżono watykanistę tygodnika – Sandro Magistra. We wtorek w ramach kary cofnięto mu bezterminowo akredytację prasową za złamanie obowiązującego do czwartku embarga. Magister broni się i tłumaczy, że tekst encykliki przyniósł jeden z redaktorów pisma, a on jedynie napisał krótki wstęp.

Watykan stara się teraz ustalić kto mógł być źródłem przecieku. Jeśli go odnajdzie grozi mu proces, nawet do dwóch lat więzienia i pięć tysięcy euro grzywny. Znalezienie winnego będzie jednak trudne. Encyklika w ubiegłym tygodniu trafiła do tłumaczeń. Pracowało nad tym kilkuset ludzi. Krąg podejrzanych jest więc bardzo duży.

Poniedziałkowy wyciek dokumentów nie jest jednak pierwszą tego typu sprawą w obrębie murów Watykanu. Od 2006 roku Paolo Gabriele, kamerdyner Benedykta XVI, wynosił z papieskich apartamentów poufne dokumenty. Na przełomie 2009 i 2010 roku we włoskich gazetach ukazało się sporo artykułów napisanych w oparciu o „kwity" dostarczone przez Gabriele. Z kolei w maju 2010 roku wyszła książka „Jego Świątobliwość", w której znalazło się kilka ukradzionych przez kamerdynera dokumentów. Gabriele aresztowano i po trwającym zaledwie tydzień procesie skazano na 1,5 roku więzienia. Ostatecznie papież ułaskawił go i kamerdyner uniknął kary. Co ciekawe podczas procesu Gabriele mówił, że działał z natchnienia Ducha Świętego i chciał pomóc Benedyktowi XVI w oczyszczeniu kurii ze zła i zepsucia.

Kto wie czy podobne pobudki nie kierowały osobą lub osobami, które teraz dostarczyły „L'Espresso" treść papieskiej encykliki. Wydaje się, że nieprzypadkowo trafiła ona w ręce Sandro Magistra. Dziennikarz nie kryje bowiem swojego krytycyzmu wobec Franciszka, zarzucając mu m.in. działanie polityczne. Encyklika ukazuje się przecież na kilka miesięcy przed szczytem klimatycznym w Paryżu. Już dziś głośno mówi się, że głos papieża ma być formą nacisku na światowych przywódców, by skłonili się ku źródłom energii odnawialnej.

Obecna afera w Watykanie dobitnie pokazuje, że papieska kuria wymaga reformy i być może wprowadzenia też ściślejszej ochrony nad obiegiem poufnych dokumentów. Wydaje się, że samo zaufanie przestało wystarczać.